Tragedy! trytytytytyty... tym razem trochę o kulinarnych porażkach :-) Dużo tłumaczyć nie będę, ponieważ jak widać na zdjęciu makaroniki nie wyszły najlepiej. Na szczęście były jadalne i nie zmarnowały się choć do wyglądu klasycznych makaroników jeszcze im daleko.
Ciasto dobrze się formowało na macie i tworzyło odpowiedni kształt. Niestety wcześniej już na etapie ubijania piany z białek mojego KA zbyt poniosło i zamiast soft peaks wyszły stiff peaks, czyli mówiąc po polsku piana z białek była za mocno ubita. Toteż z makaroników wyszły pełniejsze w smaku - bo migdałowe - bezy o cudownym kolorze. Nie marnując niczego przełożyliśmy je mascarpone wymieszanym ze świeżymi malinami i spałaszowaliśmy ze smakiem.
Już wkrótce kolejne podejście.
0 komentarze