
To już 101 wpis na tej stronie. Niesamowicie szybko jak dla mnie, ale do rzeczy... Dziś nareszcie udało mi się przygotować pizzę na grubym cieście - New York style. Moje Kochanie skwitowało ją krótko: "pyszne", a to już duuużo znaczy :-) Ja również się zgodzę, bo jak nigdy dotąd, tym razem nie straciłam apetytu na coś co sama przygotowuję. Wręcz przeciwnie, zapach nie dawał mi spokoju, dlatego już pierwsza pizza wyciągnieta z piekarnika, po krótki ostygnięciu na kratce została równo podzielona pomiędzy domowników. Z tym dzielenie to jednak tak, jakby włos dzielić na czworo. To oczywiste, że cztery osoby jedną pizzą się nie najedzą! Stąd szybciutko zabrałam się do przygotowania pozostałych.

Takie 2-dniowe robienie pizzy bardzo mi odpowiada. A w towarzystwie KA tym bardziej. Ciasto jest dzięki niemu cudnie zagniecione, choć jeszcze popełniam błędy przy dodawaniu mokrych składników i zdarza się, że cały hak oblepi się ciastem. Mawia się jednak, że praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że i ze mnie nie ominie :-)

Takie 2-dniowe robienie pizzy bardzo mi odpowiada. A w towarzystwie KA tym bardziej. Ciasto jest dzięki niemu cudnie zagniecione, choć jeszcze popełniam błędy przy dodawaniu mokrych składników i zdarza się, że cały hak oblepi się ciastem. Mawia się jednak, że praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że i ze mnie nie ominie :-)
Po drugie Agusiowa zupa ze szparagów. Wspaniałe odkrycie i ratunek dla szparagów, które z braku czasu zwiędły w lodówce. Szkoda tylko, że zjadłam zaledwie kilka łyżek. Mimo wszystko uważam, że to najlepsza szparagowa potrawa jaką dotychczas jadłam.

I po trzecie coś bardzo proste, co pamiętam z dzieciństwa. Co jakiś czas zastępowało to rybę lub pierogi w piątek na babcinym obiedzie. A jak wiadomo babcine obiady zawsze się pamięta i z ogromną przyjemnością do nich się wraca.

Powstający w czasie smażenia przypieczony kraniec jajka nazywałam "koronką". Jeśli na obiad było jajko sadzone, to zawsze musiało być właśnie z koronką :-)
Ufff... Sesyjne napięcie troszeczkę ustąpiło, więc nadrabiam zaległości. Od ostatniego wpisu zdarzyło nam się powtórzyć pancakesy (w odmienionej wersji z maślanką wg mnie o wiele lepsze). Bardziej puszyste, neutralnie słodkie, po prostu lepsze.


W trakcie przygotowania na mojej małej starej i przypalonej już dość dobrze patelence oraz w wersji finalnej.
I szczerze mówiąc, nawet nie pamiętam, czy wcześniej zamieszczałam tu notatkę o tym przepisie, ale jest tak pychotne, że warto wspomnieć o nim raz jeszcze. Chodzi mi dokładnie o curry z kurczaka Grzegorza.
PS. Niestety przepis będę musiała zdobyć, gdyż mój się gdzieś zawieruszył.
składniki:
0,5kg filetów z kurczaka
2 cukinie
1 duża biała cebula
2 ząbki czosnku
3-4 łyżki oliwy
sól, pieprz
2 łyżki koncentratu pomidorowego
1 puszka pomidorów (850 ml)
1 łyżeczka ziół prowansalskich
2 łyżeczki bulionu w proszku
2-3 łyżki czarnych oliwek
15 dag fety lub miękkiego owczego sera
sposób przygotowania:
Kurczaka kroimy w kostkę. Doprawiamy wg uznania i smażymy na oliwie. Po czym odkładamy na miseczkę. Warzywa myjemy, kroimy na kawałki, smażymy na oleju. Cebulę i czosnek kroimy w niezbyt drobną kostkę, dodajemy do warzyw, a gdy się zeszklą, przyprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy kurczaka, koncentrat, zasmażamy, wlewamy pomidory wraz z sokiem, podgrzewamy, mieszając i rozdrabniając pomidory. Zagotowujemy, dodajemy zioła i bulion, gotujemy 8-10 minut na małym ogniu. Mieszamy z oliwkami, przyprawiamy do smaku. Warzywa przekładamy do formy, posypujemy pokruszonym serem, zapiekamy pod rozgrzanym grillem (4-5 minut).
Po pysznym pstrągu z grill (był oszałamiająco dobry!!!) i krótkim odpoczynku pojechaliśmy na nasze stare miejsce do Zawozu. Cudne i ciche jak zawsze... (na zdjęciu i tutaj też)
Dziś plastry cukinii, lekko posmarowane oliwą z oliwek i posypane ową przyprawą, a następnie podsmażone urozmaiciły obiad ze zwykłą rybką - jak to w każdy piątek ;-)



Bardzo fajny pomysł na urozmaicenie zwykłego kurczaka, a do tego można poeksperymentować z różnego rodzaju zielonościami np. bazylią lub szpinakiem, które wkładamy w zawijane roladki. Ja z braku świeżej bazylii posypałam każdego fileta suszoną. No i przyznam, że zupełnie zapomniałam o orzechach... Mimo to było bardzo dobre!

składniki:
2-3 pojedyncze filety z kurczaka
2 łyżki orzechów włoskich
1/3 szklanki mąki tartej
3 łyżki startego parmezanu
1 jajko
mąka
sól i pieprz
listki bazylii (opcjonalnie)
Serek ziołowy:
70 g serka typu Philadelphia
1 ząbek czosnku
3 łyżeczki świeżej natki, posiekanej
3 łyżeczki świeżego szczypiorku, posiekany
szczypta pieprzu cayenne
1/4 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
szczypta soli
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 175 C. Każdy filet rozbić na kotlet grubości około 0,5 cm.
2. Jeśli będziemy używać bazylii (ja pominęłam ten składnik) należy sparzyć tyle listków, aby starczyło na pokrycie każdego filetu.
3. Następnie należy przygotować serek, mieszając go z podanymi przyprawami. Dodać posiekane orzechy włoskie.
4. Filet lekko posolić i popierzyć, a następnie posmarować serkiem. Ułożyć listki bazylii po czym jak najciaśniej zwinąć. W razie potrzeby spiąć wykałaczką lub dwiema.
5. Jajko roztrzepać, na osobnych talerzach przygotować mąkę oraz bułkę tartą wymieszaną z parmezanem. Panierować każdą roladkę.
6. Tak przygotowane roladki układamy w naczyniu żaroodpornym. Najlepiej takiej wielkości, żeby wszystkie roladki zmieściły się leżąc blisko jedna obok drugiej. Dzięki temu nie rozpadną się nam podczas pieczenia, jeśli wcześniej nie użyliśmy wykałaczek. Na każdej roladce kładziemy jeszcze kawałek masła, pamiętając o równym ich rozłożeniu. Po stopieniu masła panierka się nam przyrumieni.
7. Piec 40-50 minut (zależy od wielkości piersi) lub do momentu, gdy kurczak będzie miał w środku temp. 73 C, a w wierzchu będzie rumiany.
8. Po wyjęciu z piekarnika odstawić jeszcze na 5 minut po czym podawać.
dodatkowe informacje:
1. Do podanych proporcji użyłam 4 pojedyncze piersi (w sumie ok. 0,5 kg), gdyż były bardzo małe. Nie zwiększyłam z kolei proporcji serka ani pozostałych składników.
2. Jeśli ktoś nie lubi orzechy włoskie można pominąć. Bez nich też będzie dobre.


składniki:
2-3 pojedyncze filety z kurczaka
2 łyżki orzechów włoskich
1/3 szklanki mąki tartej
3 łyżki startego parmezanu
1 jajko
mąka
sól i pieprz
listki bazylii (opcjonalnie)
Serek ziołowy:
70 g serka typu Philadelphia
1 ząbek czosnku
3 łyżeczki świeżej natki, posiekanej
3 łyżeczki świeżego szczypiorku, posiekany
szczypta pieprzu cayenne
1/4 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
szczypta soli
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 175 C. Każdy filet rozbić na kotlet grubości około 0,5 cm.
2. Jeśli będziemy używać bazylii (ja pominęłam ten składnik) należy sparzyć tyle listków, aby starczyło na pokrycie każdego filetu.
3. Następnie należy przygotować serek, mieszając go z podanymi przyprawami. Dodać posiekane orzechy włoskie.
4. Filet lekko posolić i popierzyć, a następnie posmarować serkiem. Ułożyć listki bazylii po czym jak najciaśniej zwinąć. W razie potrzeby spiąć wykałaczką lub dwiema.
5. Jajko roztrzepać, na osobnych talerzach przygotować mąkę oraz bułkę tartą wymieszaną z parmezanem. Panierować każdą roladkę.
6. Tak przygotowane roladki układamy w naczyniu żaroodpornym. Najlepiej takiej wielkości, żeby wszystkie roladki zmieściły się leżąc blisko jedna obok drugiej. Dzięki temu nie rozpadną się nam podczas pieczenia, jeśli wcześniej nie użyliśmy wykałaczek. Na każdej roladce kładziemy jeszcze kawałek masła, pamiętając o równym ich rozłożeniu. Po stopieniu masła panierka się nam przyrumieni.
7. Piec 40-50 minut (zależy od wielkości piersi) lub do momentu, gdy kurczak będzie miał w środku temp. 73 C, a w wierzchu będzie rumiany.
8. Po wyjęciu z piekarnika odstawić jeszcze na 5 minut po czym podawać.
dodatkowe informacje:
1. Do podanych proporcji użyłam 4 pojedyncze piersi (w sumie ok. 0,5 kg), gdyż były bardzo małe. Nie zwiększyłam z kolei proporcji serka ani pozostałych składników.
2. Jeśli ktoś nie lubi orzechy włoskie można pominąć. Bez nich też będzie dobre.


Szparagi zapiekane lub inaczej szparagi zawijane w naleśnik z szynką, a następnie zapiekane pod serami: mozzarellą i parmezanem. Dla mnie to już druga przygoda ze szparagami. Po tym jak obejrzałam sobie program o ich uprawie wiem, że lepiej jest przechowywać zielone szparagi, a dodatkowo nie muszę się aż tak martwić czy będą zwłókniałe. Pychotnie dziękuję Iwonie (anowid) z CC za przepis.
Kocie ogłoszenie do Wszystkich z okolic Rzeszowa i Lublina
PS. Niedługo będę także w Lublinie z jednym kotkiem, którego bierze mój kolega.

Zaletą tego dania jest również duża ilość brokuł startych (dla niepoznaki) na tarku, co znakomicie oszukuje niektórych antywarzywnych domowników :-) I gdyby nie ta śmietana... byłoby mnie kalorycznie.
Dedykowany przede wszystkim dla lubiących smażonego kurczaka, a jednocześnie znudzonych zwykłą panierką. Mnie jakoś szczególnie nie uwiódł, ale mam kilku znajomych, którzy nie jedzą innej postaci mięsa jak tylko smażoną. Dla nich byłaby to z pewnością miła odmiana.
Tak też było w przypadku brata N., który z natury jest wybrednym niejadkiem, a który dzisiaj dołożył sobie owego mięska (a to już jakiś sukces!). Drugim sukcesem był mięciutki i soczysty kurczaczek w ziołowej panierce, którego znalazłam na stronie Simply Recipes.
składniki:
0,5 kg piersi z kurczaka, lub jak kto woli innej jego części
1 szklanka maślanki
1 mała cebula
1/2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
1/2 łyżeczki suszonego estragonu
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
1/4 łyżeczki papryki
1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
mąka
1 kosztka prażonej cebuli Knorra
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
sól i pieprz
olej
sposób przygotowania:
1. Marynować kurczaka najlepiej przez noc (minimum 8 godzin) w maślance z pokrajaną w plastry cebulą, ziołami, suszoną papryką i pieprzem cayenne.
2. Mąkę wymieszać z prażoną cebulką, czosnkiem, solą i pieprzem. Poszczególne porcje kurczaka wyciągąć z marynaty i lekko odsączyć. Obtoczyć w mącznej mieszance.
3. Smażyć na rozgrzanym oleju.
dodatkowe informacje:
1. Cebulę lekko odsączyłam, podsmażyłam i udekorowałam nią kurczaka.
2. W oryginalnym przepisie podano, że kurczaka smaży się na głębokim oleju. W tej proporcji zalecali 1 szklankę oleju. Jednak uważam, że to zdecydowanie za dużo i można smażyć wg uznania. Ja smażyłam na patelni grillowej z niewielką ilością oleju. Tylko tyle, żeby mączna panierka lekko nasiąkła i się usmażyła.
Tak też było w przypadku brata N., który z natury jest wybrednym niejadkiem, a który dzisiaj dołożył sobie owego mięska (a to już jakiś sukces!). Drugim sukcesem był mięciutki i soczysty kurczaczek w ziołowej panierce, którego znalazłam na stronie Simply Recipes.

0,5 kg piersi z kurczaka, lub jak kto woli innej jego części
1 szklanka maślanki
1 mała cebula
1/2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
1/2 łyżeczki suszonego estragonu
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
1/4 łyżeczki papryki
1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
mąka
1 kosztka prażonej cebuli Knorra
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
sól i pieprz
olej
sposób przygotowania:
1. Marynować kurczaka najlepiej przez noc (minimum 8 godzin) w maślance z pokrajaną w plastry cebulą, ziołami, suszoną papryką i pieprzem cayenne.
2. Mąkę wymieszać z prażoną cebulką, czosnkiem, solą i pieprzem. Poszczególne porcje kurczaka wyciągąć z marynaty i lekko odsączyć. Obtoczyć w mącznej mieszance.
3. Smażyć na rozgrzanym oleju.
dodatkowe informacje:
1. Cebulę lekko odsączyłam, podsmażyłam i udekorowałam nią kurczaka.
2. W oryginalnym przepisie podano, że kurczaka smaży się na głębokim oleju. W tej proporcji zalecali 1 szklankę oleju. Jednak uważam, że to zdecydowanie za dużo i można smażyć wg uznania. Ja smażyłam na patelni grillowej z niewielką ilością oleju. Tylko tyle, żeby mączna panierka lekko nasiąkła i się usmażyła.
Bardzo lekkie i wilgotne muffinki, a zarazem subtelne i delikatne. Trudno było mi uwierzyć, że będą właśnie takie. Po wyjęciu ich z piekarnika nieznacznie opadły, co jeszcze bardziej wzbudziło we mnie wątpliwości. Jednak po przekrojeniu jednej byłam zachwycona. Zarówno zapach, jak i smak są zniewalające. Nie sposób im się oprzeć!

składniki:
150 g bananów (bez skórki)
1 jajko
60 g cukru
7 g cukru waniliowego
225 g serka typu Philadelphia
60 g oleju (75 ml)
1 cytryna, starta skórka
1/2 pomarańczy, starta skórka
1 pomarańcza, sok
200 g mąki
2 łyżeczki proszku do piczenia
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 200 C.
2. Banany rozgnieść. Jako roztrzepać z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać ser, otartą skórkę z cytryny i pomarańczy, sok.
3. W osobnej misce wymieszać mąkę i proszek do pieczenia.
4. Dodać suche składniki do mokrych. Wymieszać.
5. Ciasto podzielić do foremek muffinkowych wcześniej wysmarowanych masłem foremek lub wyłożonych papierowymi papilotkami do pieczenia.
6. Piec 25-30 minut.


składniki:
150 g bananów (bez skórki)
1 jajko
60 g cukru
7 g cukru waniliowego
225 g serka typu Philadelphia
60 g oleju (75 ml)
1 cytryna, starta skórka
1/2 pomarańczy, starta skórka
1 pomarańcza, sok
200 g mąki
2 łyżeczki proszku do piczenia
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 200 C.
2. Banany rozgnieść. Jako roztrzepać z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać ser, otartą skórkę z cytryny i pomarańczy, sok.
3. W osobnej misce wymieszać mąkę i proszek do pieczenia.
4. Dodać suche składniki do mokrych. Wymieszać.
5. Ciasto podzielić do foremek muffinkowych wcześniej wysmarowanych masłem foremek lub wyłożonych papierowymi papilotkami do pieczenia.
6. Piec 25-30 minut.
Będą bunty i sprzeciwy, ale co tam, czasami to ja mogę podyktować zasady ;-)

A na deser coś, czego pozostali (poza moją mamą) nie jedli. O zgrozo! - pomyślałam, ale co tam skoro nie to nie :-)

...ale nie w kuchni.

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie niebo ma dzisiaj wyjątkowo niebieski kolor, niesamowicie kontrastujący z otaczającą szarością. A kiedy za oknem tak nudno, to i w domu nic nie chce się robić. Choć nie do końca. Jak tylko weszłam do kuchni ogarnęła mnie ochota na gotowanie. Zgodnie z planem mieliśmy zjeść dzisiaj coś makaronowego, ale w ostatniej chwili N. zakominikował, że ma ochotę na rybę. Każde życzenie jest dla mnie rozkazem - przynajmniej dzisiaj i to całkiem miłym rozkazem :-) Tak więc zjedliśmy dzisiaj pomysł na zapiekaną rybę w żółtym sosie śmietanowym za sprawą curry Grzegorza, a przed daniem właściwym wystąpia zupa z botwinką i fetą (str. 52) z czerwcowej Kuchni - we wersji bez botwinki, bo ta postanowiła nie dać się zjeść i zwiędła wczoraj.


Nie wiem, jak u Was, ale u mnie niebo ma dzisiaj wyjątkowo niebieski kolor, niesamowicie kontrastujący z otaczającą szarością. A kiedy za oknem tak nudno, to i w domu nic nie chce się robić. Choć nie do końca. Jak tylko weszłam do kuchni ogarnęła mnie ochota na gotowanie. Zgodnie z planem mieliśmy zjeść dzisiaj coś makaronowego, ale w ostatniej chwili N. zakominikował, że ma ochotę na rybę. Każde życzenie jest dla mnie rozkazem - przynajmniej dzisiaj i to całkiem miłym rozkazem :-) Tak więc zjedliśmy dzisiaj pomysł na zapiekaną rybę w żółtym sosie śmietanowym za sprawą curry Grzegorza, a przed daniem właściwym wystąpia zupa z botwinką i fetą (str. 52) z czerwcowej Kuchni - we wersji bez botwinki, bo ta postanowiła nie dać się zjeść i zwiędła wczoraj.
Przepis wypróbowany już dawno temu, a dzięki Margot przypomniałam sobie o jego zamieszczeniu. W oryginale znalazłam do na Leite's Culinaria, a tam trafił on z książki "The Ultimate Muffin Book".
składniki:
3 łyżki brązowego cukru
225 g masła, roztopionego i ostudzonego
225 g ananasów z puszki, drobno pokrojonych (lub rozgniecionych) i odsączonych
2 szklanki + 2 łyżki mąki
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki soli
2 duże jajka o temp. pokojowej
3/4 szklanki maślanki
1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 190°C. Formy na muffiny delikatnie nasmarować masłem.
2. W małej miseczce dobrze wymieszać brązowy cukier z 2 łyżkami roztopionego masła. Tak przygotowaną cukrową mieszankę rozdzielić do 12 muffinowych foremek, po około 1 łyżeczce do każdej. Dokładnie pokryć dno. Tak samo postępujemy z ananasami. Do każdej foremki kładziemy po 1 łyżeczce ananasów, które delikatnie rozprowadzamy po dnie foremki. Odstawiamy na bok.
3. W dużej misce mieszamy mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę oraz sól. Odstawiamy na bok.
4. W drugiej misce roztrzepujemy jajka, aż będą lekko spienione. Następnie dodajemy maślankę, ekstrakt migdałowy, pozostałe roztopione masło (w oryginale pisze, że pozostało tylko 6 łyżek tego masła) oraz ananasy. Mieszamy. Dodajemy suche składniki, delikatnie mieszając całość tak, jak ciasto muffinkowe, czyli niezbyt dokładnie.
5. Uważając, aby nie naruszyć umieszczonego w każdej foremce cukru i ananasów, wypełniamy foremki ciastem do ¾ ich pojemności. Jeśli pozostanie nam ciasto możemy upiec je w dodatkowych foremkach lub w drugiej turze pieczenia. Piec 22 minuty lub do momentu, aż będą złocisto brązowe, a ich wierzch będzie zaokrąglony. Wykałaczka wbita w muffinkę powinna być w miarę sucha oblepiona kilkoma okruszkami.
6. Upieczone muffinki odstawić do wystygnięcia na 15 minut. Po tym czasie delikatnie wyciągnąć je z foremki, dbając o to, aby nie uszkodzić ananasowego spodu. Podawać odwrócone spodem do góry. Jeśli zamierzamy je przechowywać przez dłuższy czas (do 2 dni), przed włożeniem ich do woreczka należy je całkowicie ostudzić!
dodatkowe informacje:
1. Podczas przygotowania zabrakło mi cukru do wyłożenia spodów, więc dorobiłam go mniej więcej połowę.
2. Pozostałe roztopione masło dodałam w całości do ciasta, choć jego konsystencja zależy od mąki.

3 łyżki brązowego cukru
225 g masła, roztopionego i ostudzonego
225 g ananasów z puszki, drobno pokrojonych (lub rozgniecionych) i odsączonych
2 szklanki + 2 łyżki mąki
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki soli
2 duże jajka o temp. pokojowej
3/4 szklanki maślanki
1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
sposób przygotowania:
1. Piekarnik rozgrzać do 190°C. Formy na muffiny delikatnie nasmarować masłem.
2. W małej miseczce dobrze wymieszać brązowy cukier z 2 łyżkami roztopionego masła. Tak przygotowaną cukrową mieszankę rozdzielić do 12 muffinowych foremek, po około 1 łyżeczce do każdej. Dokładnie pokryć dno. Tak samo postępujemy z ananasami. Do każdej foremki kładziemy po 1 łyżeczce ananasów, które delikatnie rozprowadzamy po dnie foremki. Odstawiamy na bok.
3. W dużej misce mieszamy mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę oraz sól. Odstawiamy na bok.
4. W drugiej misce roztrzepujemy jajka, aż będą lekko spienione. Następnie dodajemy maślankę, ekstrakt migdałowy, pozostałe roztopione masło (w oryginale pisze, że pozostało tylko 6 łyżek tego masła) oraz ananasy. Mieszamy. Dodajemy suche składniki, delikatnie mieszając całość tak, jak ciasto muffinkowe, czyli niezbyt dokładnie.
5. Uważając, aby nie naruszyć umieszczonego w każdej foremce cukru i ananasów, wypełniamy foremki ciastem do ¾ ich pojemności. Jeśli pozostanie nam ciasto możemy upiec je w dodatkowych foremkach lub w drugiej turze pieczenia. Piec 22 minuty lub do momentu, aż będą złocisto brązowe, a ich wierzch będzie zaokrąglony. Wykałaczka wbita w muffinkę powinna być w miarę sucha oblepiona kilkoma okruszkami.
6. Upieczone muffinki odstawić do wystygnięcia na 15 minut. Po tym czasie delikatnie wyciągnąć je z foremki, dbając o to, aby nie uszkodzić ananasowego spodu. Podawać odwrócone spodem do góry. Jeśli zamierzamy je przechowywać przez dłuższy czas (do 2 dni), przed włożeniem ich do woreczka należy je całkowicie ostudzić!
dodatkowe informacje:
1. Podczas przygotowania zabrakło mi cukru do wyłożenia spodów, więc dorobiłam go mniej więcej połowę.
2. Pozostałe roztopione masło dodałam w całości do ciasta, choć jego konsystencja zależy od mąki.

U mnie danko w samotnym towarzystwie ryżu wygląda tak, jak na zdjęciu obok. Poraz kolejny zakochałam się w ciemny sosie sojowym, który nadaje piękny bursztynowy kolor wszystkim potrawom, do których trafi... W całości - razem z orzeszkami - danie poleciłabym lubiącym orientalne smaki. Ja nie skropiłam końcowej wersji olejem sezamowym, gdyż za nim nie przepadam, a który w zasadzie jest esencją tego typu kuchni. Cóż... Każdy lubi to, co lubi ;-)

PS. Nigdy więcej nie zjem pysznej rybki na obiad przed samym wyjazdem na przyjęcie urodzinowe.