To już 101 wpis na tej stronie. Niesamowicie szybko jak dla mnie, ale do rzeczy... Dziś nareszcie udało mi się przygotować pizzę na grubym cieście - New York style. Moje Kochanie skwitowało ją krótko: "pyszne", a to już duuużo znaczy :-) Ja również się zgodzę, bo jak nigdy dotąd, tym razem nie straciłam apetytu na coś co sama przygotowuję. Wręcz przeciwnie, zapach nie dawał mi spokoju, dlatego już pierwsza pizza wyciągnieta z piekarnika, po krótki ostygnięciu na kratce została równo podzielona pomiędzy domowników. Z tym dzielenie to jednak tak, jakby włos dzielić na czworo. To oczywiste, że cztery osoby jedną pizzą się nie najedzą! Stąd szybciutko zabrałam się do przygotowania pozostałych.
Takie 2-dniowe robienie pizzy bardzo mi odpowiada. A w towarzystwie KA tym bardziej. Ciasto jest dzięki niemu cudnie zagniecione, choć jeszcze popełniam błędy przy dodawaniu mokrych składników i zdarza się, że cały hak oblepi się ciastem. Mawia się jednak, że praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że i ze mnie nie ominie :-)
5 komentarze
Znakomicie wygląda ta Twoja pizza. Dobrze, że moje dziecko nie zagląda mi przez ramię, bo by mnie zamęczylo po zobaczeniu takich smakowitosci :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPizza wyśmienita :)
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie zamieścić link do Ciebie na swoim blogu.
Pozdrawiam serdecznie
AgA
bardzo apetycznie wyglądająca pizza! muszę się przyznać, że jeszcze nie robiłam pizzy, gdzie by się ciasto odkładało na tak długi czas do lodówki. zdecydowanie będę musiała spróbować.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)