13-stego

sobota, kwietnia 14, 2007

Wczoraj mogły zdarzyć się tylko dziwne rzeczy, gdyż takiego dnia jak wczorajszy nigdy nie miałam. Na szczęście w trakcie gotowania obiadu nic się nie zepsuło, nic nie przypaliło, ani też nie wykipiało.
Dla pewnego urozmaicenia przygotowałam coś, czego jeszcze nigdy nie jednliśmy. I nie chodzi tu o kolejną wariację kurczaka z makaronem czy też kurczaka z ryżem, chodzi o nowego warzywnego gościa w naszej kuchni - fenkuł. Fenkuł, a mniej tajemniczo koper włoski nigdy, ale to przenigdy nie był obecny w mojej lodówce. Do czasu, kiedy wyczytałam w Shape'ie, że jedna bulwa (250 g) pokrywa ponad 40% dziennego zapotrzebowania na witaminę C, ok. 30% - na potas i 15% na kwas foliowy, a przy tym ma malutko kalorii. Tak więc wzięłam się do dzieła, wybrałam jedną z zaproponowanych wersji podania i zrobiłam. Efekt widać na zdjęciu.
W wersji duszonej taki koper jest bardzo dobry. Pewnie gdybym nie miała do niego uprzedzeń z powodu jego wyglądu (nie wiem dlaczego, ale jakieś takie mam) to byłoby dla mnie pyszne. Fakt jest jednak faktem, że zawsze kiedy gotuję, to mi to później nie może smakować aż tak bardzo jak pozostałym domownikom. Mimo wszystko "zaduszenie" bulwy kopru, 2 cebul, 4 ząbków czonku, 1/2 szkl. białego wytrawnego wina oraz puszki pomidorów uważam za udane :-)

 

PS. Wczoraj na świat przyszły 13stopiątkowe kotki, które urodziła wysterylizowana kotka mojej mamy. I tak mamy 2 czarne węgielki (mówię też na nie kreciki) i tygryska :-) Gratulacje dla kociej mamy ;-)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze