Jak ja lubię takie wymagające chleby. Moje kilku dniowe zmagania, nareszcie zostały uwieńczone pachnącym bochenkiem pain de campagne rustique. Co prawda przerósł odrobinę przez noc, ale nie mogłam go piec o 3 nad ranem, więc musiał poczekać. Z tego też powodu (prawdopodobnie) opadł po przełożeniu na kamień. Od koszyczka zrobił mu się śmieszny pępek :-)
3 komentarze
Ale piękny!
OdpowiedzUsuńDziękuję, aż mi wstyd, bo wcale taki piękny nie był tylko na zdjęciach jakoś piękniej wygląda.
OdpowiedzUsuńE tam, przesadzasz ;) Śliczny i już!
OdpowiedzUsuń