Od dawna przymierzałam się do tego chlebka, aż w końcu podjęłam swoje największe, jak dotąd, chlebowe wyzwanie. Obecnie jestem na przedostatnim etapie, czy w zasadzie przygotowania mam już za sobą. Teraz ciasto ma przyrosnąć drugie tyle w ciągu 10 godzin. Trzymam za niego kciuki, choć jest we mnie odrobina zwątpienia, której powodem jest zepsuty piekarnik. Nie wiem jeszcze co dokładnie się zepsuło, ale na pewno nie ustawia dobrej temperatury. Zupełnie zwariował i podejrzewam, że za każdym razem ma maksymalną temperaturę :-(
Tak wyglądał chef pierwszego dnia tuż po jego zagnieceniu:
A tak po 24 godzinach:
Po dwóch dniach chef odświeżyłam pierwszy raz:
A tak wygląda dzisiaj, po drugim odświeżeniu:
Tym razem będę miała prawdziwą saunę w domu, w połączeniu z 32C na zewnątrz ;-)
1 komentarze
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń