Dziś napiszę kilka słów o tym, jak choroba N. wpłynęła na nasz dotychczasowy styl życia i jak je zmieniła w ciągu ostatnich 3 miesięcy.
Zaczęło się niewinnie od narastającego bólu brzucha na wysokości żołądka promieniującego w kierunku kręgosłupa. Ból ten może być przesunięty w lewą stronę lub odczuwalny jako opasujący. Objaw, który wiele osób po prostu by zbagatelizowało, ponieważ bóle te mogą trwać początkowo krótko. Ot jakieś tymczasowe niestrawności, coś siadło na żołądku albo coś w tym stylu. Przyszedł jednak dzień, w którym ból narastał z godziny na godzinę do takiej siły, że już w drugi dzień był nie do wytrzymania. Wówczas szybkie badanie USG (oczywiście prywatnie, bo pogotowie objawy zbagatelizowało przypisując leki na wrzody!) i zdiagnozowanie dużych na 24mm złogów w trzustce. Później już tylko skierowanie do szpitala, 3-dniowa głodówka i pytanie: co dalej? Drugi szpital, do którego zostaliśmy skierowani nie podjął się dalszego leczenia z powodu braku sprzętu i doświadczenia lekarzy. Diagnoz było wiele kamica trzustki, przewlekłe zapalenie trzustki, później jego odmiana tropikalna, a nawet alkoholowe PZT. Aby uciąć dalszych spekulacji wykonano tomografię, wykryto dwa większe kamienie (największy 18mm), a następnie N. został skierowany na badania genetyczne.
Zaczęło się niewinnie od narastającego bólu brzucha na wysokości żołądka promieniującego w kierunku kręgosłupa. Ból ten może być przesunięty w lewą stronę lub odczuwalny jako opasujący. Objaw, który wiele osób po prostu by zbagatelizowało, ponieważ bóle te mogą trwać początkowo krótko. Ot jakieś tymczasowe niestrawności, coś siadło na żołądku albo coś w tym stylu. Przyszedł jednak dzień, w którym ból narastał z godziny na godzinę do takiej siły, że już w drugi dzień był nie do wytrzymania. Wówczas szybkie badanie USG (oczywiście prywatnie, bo pogotowie objawy zbagatelizowało przypisując leki na wrzody!) i zdiagnozowanie dużych na 24mm złogów w trzustce. Później już tylko skierowanie do szpitala, 3-dniowa głodówka i pytanie: co dalej? Drugi szpital, do którego zostaliśmy skierowani nie podjął się dalszego leczenia z powodu braku sprzętu i doświadczenia lekarzy. Diagnoz było wiele kamica trzustki, przewlekłe zapalenie trzustki, później jego odmiana tropikalna, a nawet alkoholowe PZT. Aby uciąć dalszych spekulacji wykonano tomografię, wykryto dwa większe kamienie (największy 18mm), a następnie N. został skierowany na badania genetyczne.
Kto jak kto, ale dziś 99% osób mówi o pogodzie, bo jak tu nie skomentować zimy na niespełna tydzień przed kalendarzowym początkiem wiosny. Stało się co stało, jedno jest pewne, że są grupy ludzi na tym świecie, którym dzisiejszy atak zimy maluje na buźkach wielki uśmiech :-) A mowa oczywiście o dzieciach!
Młoda w euforii. Od samego rana poszła rzucać się w śniegu. Co prawda wczoraj też to robiła tyle, że wczoraj jeszcze ją było widać. A dziś 40-50cm śniegu wokół całego domu.
Młoda w euforii. Od samego rana poszła rzucać się w śniegu. Co prawda wczoraj też to robiła tyle, że wczoraj jeszcze ją było widać. A dziś 40-50cm śniegu wokół całego domu.
Kolejna propozycja smoothie. Tym razem dużo lżejszy niż neapolitański, ale również nieco uboższy w witaminy i minerały. W tym znajdziecie głównie wapń i witaminę B12, choć nie zabraknie również potasu, magnezu i fosporu oraz witamin B2 oraz B6.
Jeśli lubicie bardziej słodkie wersje proponuję dosłodzić smoothie syropem klonowym.
składniki:
1 banan, zmrożony
1 szklanka mleka 2%
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki syropu klonowego, lub więc wg uznania
Ilość porcji : 2
Jeśli lubicie bardziej słodkie wersje proponuję dosłodzić smoothie syropem klonowym.
składniki:
1 banan, zmrożony
1 szklanka mleka 2%
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki syropu klonowego, lub więc wg uznania
Ilość porcji : 2
Po długiej przerwie, wielu przejściach, pierwszy raz w tym roku... Wróciłam do blogowania, trochę w innej odsłonie, bo już chyba na zawsze tej, która będzie pieczołowicie śledzić zawartość tłuszczu w naszych posiłkach z powodu nieszczęsnej mutacji genetycznej SPINK1, którą niedawno wykryto u mojego N. Dużo się zmieniło. Niemniej jednak będę się starać, aby nasze jedzenie pozostało tak samo smaczne jak dotychczas z tą różnicą, że będzie ono o dużo, dużo zdrowsze. W naszej codziennej diecie pojawiają się produkty nisko tłuszczowej stąd też niektóre dodatki oliwy z oliwek pomijam w przepisie, a w poniższym wybrałam fetę o najniższej dostępnej zawartości tłuszczu (żadną tam light czy 0% tylko 12%).
Szczerze to pierwszy przepis na kuskus, który posmakował mojemu N. Dotychczasowe próbki kończyły się fiaskiem i nigdy nie zostały powtórzone. Tym razem pojawiła się prośba o dorobienie kolejnej porcji :-) Mniam!
składniki:
1 1/2 szklanki wody
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1 szklanka nieugotowanej kaszy kuskus
1 szklanka pomidorków cherry
5 łyżek pokrojonych oliwek (opcjonalnie)
5 łyżek posiekanej natki pietruszki
115g sera feta, pokruszonego
dressing, przepis poniżej
Dressing:
2 łyżki oliwy z oliwek extra-virgin
2 łyżki soku z cytryny
1/4 łyżeczki soli
pieprz
Ilość porcji : 4
Szczerze to pierwszy przepis na kuskus, który posmakował mojemu N. Dotychczasowe próbki kończyły się fiaskiem i nigdy nie zostały powtórzone. Tym razem pojawiła się prośba o dorobienie kolejnej porcji :-) Mniam!
składniki:
1 1/2 szklanki wody
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1 szklanka nieugotowanej kaszy kuskus
1 szklanka pomidorków cherry
5 łyżek pokrojonych oliwek (opcjonalnie)
5 łyżek posiekanej natki pietruszki
115g sera feta, pokruszonego
dressing, przepis poniżej
Dressing:
2 łyżki oliwy z oliwek extra-virgin
2 łyżki soku z cytryny
1/4 łyżeczki soli
pieprz
Ilość porcji : 4
Zdrowa przekąska. Trochę przywodząca na myśl czekoladę. Dla tych, którzy nie mogą jej jeść tak jak mój N. to prawdziwy rarytas, a do tego nietłusty koktajl witamin i minerałów.
składniki:
2 banany
1 szklanka truskawek
1/2 szklanki mleka 2%
1 łyżka niesłodzonego kakao
2 łyżki fruktozy
Ilość porcji : 2
składniki:
2 banany
1 szklanka truskawek
1/2 szklanki mleka 2%
1 łyżka niesłodzonego kakao
2 łyżki fruktozy
Ilość porcji : 2
Po tak długiej przerwie nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Codzienna bieganina, praca i pęd życia skutecznie odwodziły mnie od zamieszczania nowych wpisów, choć zapas zdjęć przygotowanych wcześniej potraw każdego dnia przypomina mi o blogowych zaległościach.
Na szczęście w porę udało mi się zwolni. W miejscu, które zawsze podejrzewałam o jeszcze większe tempo życia, a które zdziwiło mnie, gdy dotarliśmy już na miejsce. Stamtąd też przywiozłam pomysł na pizzę do spróbowania w domu i którą już dziś mogliśmy degustować późną obiadową porą. Gdzie byliśmy? Chyba nie trudno odgadnąć :-)
Na szczęście w porę udało mi się zwolni. W miejscu, które zawsze podejrzewałam o jeszcze większe tempo życia, a które zdziwiło mnie, gdy dotarliśmy już na miejsce. Stamtąd też przywiozłam pomysł na pizzę do spróbowania w domu i którą już dziś mogliśmy degustować późną obiadową porą. Gdzie byliśmy? Chyba nie trudno odgadnąć :-)
Idealny dodatek do zup i nie tylko! Dodatek marchewki i kurkumy sprawi, że kluseczki już nigdy nie będą nudne.
składniki:
2 ładne marchewki
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka masła
2 jajka
mąka pszenna
do smaku: sól, cukier
sposób przygotowania: Marchewkę obrałam, opłukałam i pokroiłam na mniejsze kawałki. Wrzuciłam ją do rondelka, dodałam masło i po 1/3 łyżeczki soli oraz cukru. Podlałam ją też kilkoma łyżkami wody. Na malutkim ogniu dusiłam aż zupełnie zmiękła - trzeba pilnować żeby się nie przypaliła i ew. dolać troszkę wody jeśli ta odparuje. Po ugotowaniu marchewkę odstawiłam do wystudzenia. Następnie przełożyłam ją do blendera, dodałam wybite ze skorupek jajka i kurkumę - zmiksowałam na gładką pastę.
składniki:
2 ładne marchewki
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka masła
2 jajka
mąka pszenna
do smaku: sól, cukier
sposób przygotowania: Marchewkę obrałam, opłukałam i pokroiłam na mniejsze kawałki. Wrzuciłam ją do rondelka, dodałam masło i po 1/3 łyżeczki soli oraz cukru. Podlałam ją też kilkoma łyżkami wody. Na malutkim ogniu dusiłam aż zupełnie zmiękła - trzeba pilnować żeby się nie przypaliła i ew. dolać troszkę wody jeśli ta odparuje. Po ugotowaniu marchewkę odstawiłam do wystudzenia. Następnie przełożyłam ją do blendera, dodałam wybite ze skorupek jajka i kurkumę - zmiksowałam na gładką pastę.
... do picia od Whittard of Chelsea to nie tylko doskonała esencja smaku, ale również sposób na mroźne poranki, chłodne wieczory i chandrę.
W ofercie Whittard of Chelsea znajdziecie różne smaki tych pyszności. W naszej kuchni zamieszkała biała i karmelowa czekolada do picia, a także ta z chili, która posiada oryginalny smak z wyczuwalną nutką pikanterii.
Niestety produkt ten nie należy do tanich, ale jak to niektórzy mawiają za jakość się płaci. Osobiście gdyby nie promocja, w której kupiłam wszystkie 3 opakowania, nie skusiłabym się na wypróbowanie tej marki. Niemniej jednak nie zawiodłam się ani trochę. Ku własnemu zaskoczeniu moim faworytem okazała się czekolada o smaku karmelowym. Chyba najbardziej neutralnym jeśli chodzi o czekoladę.
W ofercie Whittard of Chelsea znajdziecie różne smaki tych pyszności. W naszej kuchni zamieszkała biała i karmelowa czekolada do picia, a także ta z chili, która posiada oryginalny smak z wyczuwalną nutką pikanterii.
Niestety produkt ten nie należy do tanich, ale jak to niektórzy mawiają za jakość się płaci. Osobiście gdyby nie promocja, w której kupiłam wszystkie 3 opakowania, nie skusiłabym się na wypróbowanie tej marki. Niemniej jednak nie zawiodłam się ani trochę. Ku własnemu zaskoczeniu moim faworytem okazała się czekolada o smaku karmelowym. Chyba najbardziej neutralnym jeśli chodzi o czekoladę.
Dzisiaj chciałam pokazać Wam swój ostatni chlebowy nabytek. Od czasów, kiedy piekliśmy chleby prawie każdego tygodnia minęło już wiele miesięcy, dlatego podczas ostatnich zakupów postanowiłam odświeżyć swoje doświadczenia w tym temacie i kupiłam m.in. takie oto cuda.
Z opisu produktu wynika, że owe drewniane formy mają mieć wpływ na smak wypiekanego w nich chleba i podobno są wielokrotnego użytku. Ile w tym prawdy? Sprawdziłam!
Najpierw jednak przyjrzyjmy się samemu produktowi. W zestawie znajdują się dwie zgrabne, małe foremki wykonane z topolowego drewna oraz dwie jednorazowe papiloty do wyłożenia nimi form.
Z opisu produktu wynika, że owe drewniane formy mają mieć wpływ na smak wypiekanego w nich chleba i podobno są wielokrotnego użytku. Ile w tym prawdy? Sprawdziłam!
Najpierw jednak przyjrzyjmy się samemu produktowi. W zestawie znajdują się dwie zgrabne, małe foremki wykonane z topolowego drewna oraz dwie jednorazowe papiloty do wyłożenia nimi form.
Dwie główne nagrody za przepisy zgłoszone do konkursu Knorra otrzymują:
1. Paula z bloga Just My Delicious
2. pestki2
Nagrody pocieszenia, czyli zestawy produktów Knorr otrzymują:
od-kuchni
barti978
Jola66
Wygranym gratulujemy i prosimy o podanie danych adresowych do wysyłki nagród w komentarzy tego posta z konta zalogowanego lub w przypadku osób, które zgłosiły się do konkursu jako Anonimy o wysłanie maila na adres millie@vp.pl
1. Paula z bloga Just My Delicious
2. pestki2
Nagrody pocieszenia, czyli zestawy produktów Knorr otrzymują:
od-kuchni
barti978
Jola66
Wygranym gratulujemy i prosimy o podanie danych adresowych do wysyłki nagród w komentarzy tego posta z konta zalogowanego lub w przypadku osób, które zgłosiły się do konkursu jako Anonimy o wysłanie maila na adres millie@vp.pl
Sezon grillowy w pełni, dlatego mam przyjemność zaproponować Wam fantastyczny konkurs z nagrodami, których sponsorem jest Knorr.
Zasady są bardzo proste! Wystarczy, że zgłosicie swój przepis na danie grillowe lub sałatkę z wykorzystaniem produktu Knorr i zgłosicie go najpóźniej do 24 czerwca 2011r. w komentarzu tego wpisu.
Szczegółowe zasady
Aby poprawnie zgłosić przepis należy zamieścić go wraz ze zdjęciem w portalu www.przepisy.pl, a następnie zgłosić swój udział w konkursie w komentarzu tego wpisu wraz z podaniem linka do zamieszczonego we wcześniej wspomnianym portalu linku.
Nagrody
W konkursie zostaną przyznane dwie nagrody główne. Zwycięzcy otrzymają grill elektryczny oraz zestaw produktów Knorr.
Ponadto przewidziane są 3 nagrody pocieszenia w postaci zestawów produktów Knorr.
Dodatkowe informacje:
Uczestnicy biorący udział w konkursie oświadczają, że są autorami przepisów oraz zdjęć i mają do nich pełne prawa.
Zapraszam do udziału, bo naprawdę warto!
Zasady są bardzo proste! Wystarczy, że zgłosicie swój przepis na danie grillowe lub sałatkę z wykorzystaniem produktu Knorr i zgłosicie go najpóźniej do 24 czerwca 2011r. w komentarzu tego wpisu.
Szczegółowe zasady
Aby poprawnie zgłosić przepis należy zamieścić go wraz ze zdjęciem w portalu www.przepisy.pl, a następnie zgłosić swój udział w konkursie w komentarzu tego wpisu wraz z podaniem linka do zamieszczonego we wcześniej wspomnianym portalu linku.
Nagrody
W konkursie zostaną przyznane dwie nagrody główne. Zwycięzcy otrzymają grill elektryczny oraz zestaw produktów Knorr.
Ponadto przewidziane są 3 nagrody pocieszenia w postaci zestawów produktów Knorr.
Dodatkowe informacje:
Uczestnicy biorący udział w konkursie oświadczają, że są autorami przepisów oraz zdjęć i mają do nich pełne prawa.
Zapraszam do udziału, bo naprawdę warto!
Po raz kolejny wracamy myślami do czerwcowego spotkania w siedzibie Knorra i zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami dziś opowiem Wam wszystko ze szczegółami.
Do Warszawy wyjechaliśmy z samego rana z 2-godzinnym zapasem na ewentualne korki i nieprzewidziane wydarzenia drogowe, których nigdy nie brakuje na kilkuset kilometrowej trasie. Oczywiście nie mogło obejść się bez niespodzianek. Tym razem zaskoczyła nas nawigacja, która nie za bardzo chciała dowieźć nas na miejsce za pierwszym razem. Na szczęście po kilkakrotnym zawracaniu trafiliśmy na miejsce przed czasem.
Z umówionego miejsca odebrałam nas Bogusia, którą serdecznie pozdrawiamy :-) I w tym momencie zaczęła się już właściwa przygoda z Knorrem. Podekscytowanie pozwoliło nam szybko zapomnieć o zmęczeniu podróżą. Mała L. nadrobiła zaległości śpiąc podczas jazdy, w związku z czym była również ciekawa tego, co się wydarzy.
Do Warszawy wyjechaliśmy z samego rana z 2-godzinnym zapasem na ewentualne korki i nieprzewidziane wydarzenia drogowe, których nigdy nie brakuje na kilkuset kilometrowej trasie. Oczywiście nie mogło obejść się bez niespodzianek. Tym razem zaskoczyła nas nawigacja, która nie za bardzo chciała dowieźć nas na miejsce za pierwszym razem. Na szczęście po kilkakrotnym zawracaniu trafiliśmy na miejsce przed czasem.
Z umówionego miejsca odebrałam nas Bogusia, którą serdecznie pozdrawiamy :-) I w tym momencie zaczęła się już właściwa przygoda z Knorrem. Podekscytowanie pozwoliło nam szybko zapomnieć o zmęczeniu podróżą. Mała L. nadrobiła zaległości śpiąc podczas jazdy, w związku z czym była również ciekawa tego, co się wydarzy.
...czyli kolejne przyda-się w naszej kuchni. Pojemnik niby taki zwykły, a nie zwykły. Wydawać by się mogło, że to zbędna rzecz, ale na pewno ucieszy ona osoby mające problem z napoczętymi, a później wysychającymi szybciutko pomidorami. Rzecz to szczególnie dla mnie ważna, ponieważ jako mieszkanka blokowiska w okresie grzewczym nienawidziłam wprost pomarszczonych, zwiotczałych nadkrojonych do poprzednich kanapek pomidorów. Po przeprowadzce problem ten się nieco zmniejszył, choć jeszcze nie wiem, jak bardzo będzie wszystko wysychać podczas okresu kominkowego, którego nie mieliśmy jeszcze okazji doświadczyć :-)
Dziś prezentuję Wam mega profesjonalny filmik z eventu. Z pewnością będziemy wspominać to spotkanie bardzo długo. Dziś na obiad przygotujemy powtórkę z piątku, nieco wspomnieniową sałatkę Codd Salad.
PS. Mam nadzieję, że pokażemy Wam efekt końcowy :-)
PS. Mam nadzieję, że pokażemy Wam efekt końcowy :-)
Z Warszawy wróciliśmy o 3 nad ranem. Zmęczeni podróżą, a jednocześnie szczęśliwi i zrelaksowaniu wspaniale spędzonym czasem z innymi blogerkami i blogerami, których mieliśmy przyjemność spotkać na wspólnym gotowaniu w siedzibie Knorra. Najkrócej opisując wczorajsze wydarzenie mogę z czystym sercem powiedzieć Wam, iż atmosfera całej imprezy przerosła moje najśmielsze oczekiwania :-)
Oczywiście na początku trochę się stresowałam i zastanawiałam, jak to wszystko będzie wyglądać? Czy Lila będzie grzeczna? Na szczęście zadziwiła nas swoim zachowaniem. W rezultacie była tak, jak i my bardzo zadowolona.
Trochę ekscytacji połączonej z zupełnie nieznanym stworzyło napędzającą do działania mieszankę emocji. O szczegółach opowiem Wam więcej przy okazji zdjęć opisując dokładniej co złożyło się na cały event. A dziś odpoczywamy :-)
Oczywiście na początku trochę się stresowałam i zastanawiałam, jak to wszystko będzie wyglądać? Czy Lila będzie grzeczna? Na szczęście zadziwiła nas swoim zachowaniem. W rezultacie była tak, jak i my bardzo zadowolona.
Trochę ekscytacji połączonej z zupełnie nieznanym stworzyło napędzającą do działania mieszankę emocji. O szczegółach opowiem Wam więcej przy okazji zdjęć opisując dokładniej co złożyło się na cały event. A dziś odpoczywamy :-)
Jest mi niezmiernie miło poinformować Was, że zostałam zaproszona przez firmę Knorr na piątkowy event. Dlatego też koniec tego tygodnia pozwoli mi się choć na chwilę oderwać od codzienności i spędzić czas na czymś, co sprawia mi przyjemność, a jednocześnie aktywnie relaksuje :-) Oczywiście będzie na bieżąco dzielić się swoimi wrażeniami i doświadczeniami zdobytymi podczas tego wydarzenia.
Całe to zamieszanie odbędzie się w Warszawie, więc najpierw czeka mnie i moją kochaną rodzinkę - w składzie mąż i córcia - długa wyprawa do stolicy. Mam nadzieję, że po drodze nie spotkamy żadnych niemiłych niespodzianek na drodze, a dojazd pójdzie sprawnie i gładko jak zawsze. Niemniej jak wiadomo dojazd do granicy Warszawy to tylko pierwszy etap. Później czeka nas dojazd na miejsce wydarzenia i wreszcie gwóźdź programu, czyli wspólne gotowanie z Piotrem Murawskim.
Tematem przewodnim będą sałatki i grillowanie. Ach! Jednym słowem to, co jest teraz najbardziej aktualne, szczególnie podczas weekendów, gdy wszem i wobec unosi się grillowy aromacik :-)
Dla mnie osobiście będzie to nowe doświadczenie, któro na pewno wiele mnie nauczy. Będzie odrobina stresu, ekscytacji i z pewnością dużo radości.
Po evencie zdam relację wraz z filmikiem i zdjęciami z imprezy.
Całe to zamieszanie odbędzie się w Warszawie, więc najpierw czeka mnie i moją kochaną rodzinkę - w składzie mąż i córcia - długa wyprawa do stolicy. Mam nadzieję, że po drodze nie spotkamy żadnych niemiłych niespodzianek na drodze, a dojazd pójdzie sprawnie i gładko jak zawsze. Niemniej jak wiadomo dojazd do granicy Warszawy to tylko pierwszy etap. Później czeka nas dojazd na miejsce wydarzenia i wreszcie gwóźdź programu, czyli wspólne gotowanie z Piotrem Murawskim.
Tematem przewodnim będą sałatki i grillowanie. Ach! Jednym słowem to, co jest teraz najbardziej aktualne, szczególnie podczas weekendów, gdy wszem i wobec unosi się grillowy aromacik :-)
Dla mnie osobiście będzie to nowe doświadczenie, któro na pewno wiele mnie nauczy. Będzie odrobina stresu, ekscytacji i z pewnością dużo radości.
Po evencie zdam relację wraz z filmikiem i zdjęciami z imprezy.
...czyli wałek do rozbijania mięsa Tenderpress firmy FusionBrands. Ostatnio w mojej nowej kuchni zagościło mnóstwo różnych różności, a to za sprawą licznych parapetówek :-)
Pogoda ostatnio nie dopisywała, więc wzięło mnie na pieczenie mięsa w piekarniku. Wypróbowałam przepisy na pieczone kotlety z karkówki pod pieczarkową kołderką z WŻ oraz kilka wariacji kotletów po wiedeńsku. O samych przepisach napiszę Wam przy okazji, ten pierwszy na pewno jeszcze nie raz powtórzę z małą modyfikacją, bo mięsko wychodzi z niego naprawdę super mięciutkie i po prostu palce lizać!
Wracając jednak do głównego bohatera tego postu, czyli wałka do rozbijania mięsa muszę powiedzieć, że nigdy w życiu nie sądziłam, że coś tak małego może w tak dużym stopniu zmienić moje podejście do rozbijania mięsa.
Pogoda ostatnio nie dopisywała, więc wzięło mnie na pieczenie mięsa w piekarniku. Wypróbowałam przepisy na pieczone kotlety z karkówki pod pieczarkową kołderką z WŻ oraz kilka wariacji kotletów po wiedeńsku. O samych przepisach napiszę Wam przy okazji, ten pierwszy na pewno jeszcze nie raz powtórzę z małą modyfikacją, bo mięsko wychodzi z niego naprawdę super mięciutkie i po prostu palce lizać!
Wracając jednak do głównego bohatera tego postu, czyli wałka do rozbijania mięsa muszę powiedzieć, że nigdy w życiu nie sądziłam, że coś tak małego może w tak dużym stopniu zmienić moje podejście do rozbijania mięsa.
Z reguły mam tak, że jeśli się nic nie dzieje, to się faktycznie nic a nic mi nie przydarza. Natomiast jeśli już coś się dzieje, to jest tego tak dużo, że nie wyrabiam na zakrętach. Niestety chyba takie uroki losu :-)
Będąc jednak wytrwałą postanowiłam podzielić się z Wami tymi absorbującymi, ale jednak bardzo pozytywnymi wiadomościami. Jakiś czas temu - niespełna rok - chwaliłam się otwarciem AlleDrogerii. Tym razem chcę podzielić się informacją, iż po prawie półrocznej batalii zostaliśmy autoryzowanym dystrybutorem kosmetyków mineralnych i akcesoriów do makijażu firmy Everyday Minerals.
Korzystając z okazji chciałam zaprosić Was do zapoznania się z fantastycznymi, naturalnymi w 100% wegańskimi produktami Everyday Minerals, o których piszę na naszym blogu i naszej Facebook'owej stronie gdzie znajdują się wszystkie najświeższe nowinki i kody promocyjne.
Po drugie chciałam powiedzieć, że w końcu będziemy się przeprowadzać, a w zasadzie już to robimy. Dziś wyjechała szafa i komody. Jutro czas na akcesoria kuchenne i długo oczekiwany czajnik KitchenAid. Stąd też tak mała aktywność na blogu. Znajomi jednak mówią, że po zakończonych remontach i przeprowadzce ma się tak dużo wolnego niepotrzebnego czasu, który dotąd pochłaniały prace remontowe, że z pewnością będę miała co robić w nowej kuchni :-)
Będąc jednak wytrwałą postanowiłam podzielić się z Wami tymi absorbującymi, ale jednak bardzo pozytywnymi wiadomościami. Jakiś czas temu - niespełna rok - chwaliłam się otwarciem AlleDrogerii. Tym razem chcę podzielić się informacją, iż po prawie półrocznej batalii zostaliśmy autoryzowanym dystrybutorem kosmetyków mineralnych i akcesoriów do makijażu firmy Everyday Minerals.
Korzystając z okazji chciałam zaprosić Was do zapoznania się z fantastycznymi, naturalnymi w 100% wegańskimi produktami Everyday Minerals, o których piszę na naszym blogu i naszej Facebook'owej stronie gdzie znajdują się wszystkie najświeższe nowinki i kody promocyjne.
Po drugie chciałam powiedzieć, że w końcu będziemy się przeprowadzać, a w zasadzie już to robimy. Dziś wyjechała szafa i komody. Jutro czas na akcesoria kuchenne i długo oczekiwany czajnik KitchenAid. Stąd też tak mała aktywność na blogu. Znajomi jednak mówią, że po zakończonych remontach i przeprowadzce ma się tak dużo wolnego niepotrzebnego czasu, który dotąd pochłaniały prace remontowe, że z pewnością będę miała co robić w nowej kuchni :-)
W naszym przypadku tytuł to wspólne pieczenie z Lilą :-) Nasza mała 2.5-letnia L. jak każdy maluch lubi naśladować swoich rodziców, a ponieważ spędza ze mną niemal calutki dzień oczywiście najbardziej lubi naśladować mamę. Odkąd zaczęła ten etap najlepszymi zabawkami są przybory kuchenne - wałek, łyżeczki, drewniana łyżka, garnuszki, kubeczki, miseczki, sitka i długo jeszcze by tu można wymieniać. Dzięki temu upodobaniu polubiła także jedzenie. Z malusieńkiego niejadka wyrosła nam mała dziewczynka, której nie trzeba namawiać do jedzenia ulubionych rzeczy. I w ten oto sposób ostatnio lubi jeść szpinak albo surówkę z sałatą masłową, bo jak sama mówi: "jem jak króliczek" :-)
Wspólne pieczenie czy gotowanie to nie tylko dobra okazja do tego, by nasze pociechy polubiły przyrządzane w domu jedzenie, ale także wspaniały czas na spędzanie ze sobą czasu. Odkąd dostałam nowy silikonowy wałek Lurch często słyszę, że L. ma dziś ochotę coś upiec. Bez wątpienia w tym przypadku pieczenie wysuwa się na prowadzenie (no może poza gotowaniem ryb na punkcie, których L. ma bzika).
Wspólne pieczenie czy gotowanie to nie tylko dobra okazja do tego, by nasze pociechy polubiły przyrządzane w domu jedzenie, ale także wspaniały czas na spędzanie ze sobą czasu. Odkąd dostałam nowy silikonowy wałek Lurch często słyszę, że L. ma dziś ochotę coś upiec. Bez wątpienia w tym przypadku pieczenie wysuwa się na prowadzenie (no może poza gotowaniem ryb na punkcie, których L. ma bzika).