Dzięki przepisowi podanemu przez AgusiaH miałam dziś okazję odkryć bułeczki z siemieniem lnianym. Tak, tak. To kolejne odkrycia bułeczkowo-chlebowe i wygląda to tak, jakbym na codzień nic innego nie robiła i nie jadła. Wczoraj jedne, dzisiaj drugie... Ale tak to już jest u nas, że jak nie ma w domu chleba, a wszyscy są zmęczeni i nikomu nie chce się wyjść do piekarni biorę się za wyszukanie dość szybkiego przepisu. I takim na pewno jest dla mnie ten dzisiejszy, szczególnie przez to, że o ciasto troszczy się maszyna, a ja mogę w wyjątkowych sytuacjach zostawić ją włączoną i wyjść załatwić parę uczelnianych spraw.
Przy okazji zakupów w Makro widziałam mieszankę orzechów, rodzynek i innych bakalii pod wspólną nazwą - mieszanka studencka i tak jakoś mnie tknęło, co też studenci mają z nią wspólnego? Po pierwsze raczej nie wydają pieniędzy na orzeszki, które nie są szczególnie tanie jak na studencką kieszeń (zależy jeszcze jaka ta kieszeń). Po drugie może kojarzy się to z pogryzaniem ich w trakcie zakuwania... No nie wiem. N. w każdym bądź razie podsumował, że może po prostu studenci powinni ją jeść i stąd się to tak nazywa :-]
0 komentarze