...Święta. Jedni powolutku i leniwie, inny w gorączkowym pośpiechu, po swojemu przygotowują się do tego magicznego czasu. A co przyniósł Wam Mikołaj w tym roku? Bo mi w tym roku duuuuużo śniegu w ogrodzie i kilka miłych, słodkich drobiazgów dzięki którym tegoroczne Święta będą jeszcze bardziej wyjątkowe.
Pierwszą rzecz zdradza niejako zdjęcie, ale ciiii.... nie powiem Wam jeszcze do końca co to będzie. Od wczoraj pracujemy nad tym z Lilą, a ta z kolei dzielnie i pracowicie mi pomaga wałkować, wycinać i piec :) I doda, że nie będą to smaczne ozdoby na choinkę. Te upieczemy w sobotę lub niedzielę.
Pierwszą rzecz zdradza niejako zdjęcie, ale ciiii.... nie powiem Wam jeszcze do końca co to będzie. Od wczoraj pracujemy nad tym z Lilą, a ta z kolei dzielnie i pracowicie mi pomaga wałkować, wycinać i piec :) I doda, że nie będą to smaczne ozdoby na choinkę. Te upieczemy w sobotę lub niedzielę.
Mam przyjemność zaprosić wszystkich Odwiedzających do mojego nowego przybytku. To właśnie nad tym skupiałam się ostatnio, zaniedbując bloga. Przedstawiam Wam AlleDrogeria.pl:
Jest to niejako prapremiera, bo akcja reklamowa ruszy dopiero za jakiś czas, gdy cały asortyment stanie się dostępny od ręki. Wiele produktów już jednak jest dostępnych, dlatego też zapraszam serdecznie do zapoznania się z ofertą!
Jest to niejako prapremiera, bo akcja reklamowa ruszy dopiero za jakiś czas, gdy cały asortyment stanie się dostępny od ręki. Wiele produktów już jednak jest dostępnych, dlatego też zapraszam serdecznie do zapoznania się z ofertą!
Kiedyś pytanie to trapiło mnie na co dzień, kiedy chciałam w ciekawy sposób udekorować podawane danie.
Całkiem niedawno stałam się posiadaczką świderka do dekoracji Victorinox. Można pomyśleć, że taki mały gadżet, a cieszy ogromnie :) Nie jestem osobą cierpliwą, więc domowe sposoby z wykałaczkami i równym cięciem nie wchodziły w grę. Próby porzuciłam aż do dnia. w którym poznałam ową spiralkę choć początki wcale nie były łatwe.
Całkiem niedawno stałam się posiadaczką świderka do dekoracji Victorinox. Można pomyśleć, że taki mały gadżet, a cieszy ogromnie :) Nie jestem osobą cierpliwą, więc domowe sposoby z wykałaczkami i równym cięciem nie wchodziły w grę. Próby porzuciłam aż do dnia. w którym poznałam ową spiralkę choć początki wcale nie były łatwe.
Za oknem piękny słoneczny dzień. W brzuszku Lilii układa się pierwsze samodzielnie zjedzone wielkanocne śniadanie :)
Mam chwilę dla siebie, by odetchnąć od trudu świątecznych przygotowań i życzyć wszystkim...
Smacznych, pachnących pysznościami
słonecznych, wiosennych dni
Świąt Wielkanocnych!
PS. Babka na zdjęciu pochodzi z importu w stanie nieudekorowanym od sąsiadki. Upieczona specjalnie dla Lilii, z mamowym przybraniem lukrem i tutką firmy Wilton.
Mam chwilę dla siebie, by odetchnąć od trudu świątecznych przygotowań i życzyć wszystkim...
Smacznych, pachnących pysznościami
słonecznych, wiosennych dni
Świąt Wielkanocnych!
PS. Babka na zdjęciu pochodzi z importu w stanie nieudekorowanym od sąsiadki. Upieczona specjalnie dla Lilii, z mamowym przybraniem lukrem i tutką firmy Wilton.
Wczoraj dostałam paczuszkę z długo wyczekiwanymi "przydasiami". O wszystkich po kolei będę na bierząco pisać. Dodam tylko, że w przesyłce znalazły się produkty Wilton oraz noże Friskars, o których to chcę dziś napisać.
Po pierwsze noże zostały zakupione na życzenie N., bo to on w domu stoi na straży ostrości noży, krojenia składników i to on przywiązuje do nich największą wagę. Ja lubię jak nóż nie jest za tępy i już :)
Mimo to byłam bardzo mile zaskoczona przede wszystkim i po pierwsze ich lekkością. Nie przesadną, ale też nie są męcząco ciężkie jak mój dotychczasowy nóż, który mógłby parę gramów zrzucić. Do kuchennego arsenału broni nożówej dołączył nóż szefa kuchni i nóż azjatycki do siekania.
Po pierwsze noże zostały zakupione na życzenie N., bo to on w domu stoi na straży ostrości noży, krojenia składników i to on przywiązuje do nich największą wagę. Ja lubię jak nóż nie jest za tępy i już :)
Mimo to byłam bardzo mile zaskoczona przede wszystkim i po pierwsze ich lekkością. Nie przesadną, ale też nie są męcząco ciężkie jak mój dotychczasowy nóż, który mógłby parę gramów zrzucić. Do kuchennego arsenału broni nożówej dołączył nóż szefa kuchni i nóż azjatycki do siekania.
W piątek dostałam bardzo miłego maila z informacją, że blog "Od kuchni" został wybrany do cyklu blogów tygodnia przez Ugotuj.to. Było to dla mnie niesamowite zaskoczenie, gdyż blog dopiero co wstaje na nogi po Liliankowej rewolucji, która w moim życiu przyniosła wiele zmian, w tym także blogowy urlop macierzyński.
Na szczęście w życiu trafiają się czasami nieoczekiwane zwroty sytuacji. Już myślałam, że nic mnie nie podniesie na duchu szczególnie w kwestii prowadzenia bloga, a tu proszę... taka niespodzianka.
Serdecznie dziękuję!
Na szczęście w życiu trafiają się czasami nieoczekiwane zwroty sytuacji. Już myślałam, że nic mnie nie podniesie na duchu szczególnie w kwestii prowadzenia bloga, a tu proszę... taka niespodzianka.
Serdecznie dziękuję!
Dziś poszerzyłam swój kiciusiowy asortyment o dwie przystawki - przecierak i szatkownicę, a dokładnie o komplet przystawek FPPA. Maszynki do mielenie celowo nie wliczam, gdyż posiadam ją odkąd mam mikser. Teraz mam dwie i planuję jedną z nich sprzedać. Wracając jednak do wymarzonego zakupu szczególnie zależało mi na przecieraku przede wszystkim ze względu na Lilę, którą chcę rozkochać jeszcze bardziej w pysznych przecierach owocowych i warzywnych. Mmm... Sama się nieco rozmarzyłam, myśląc o cieplutkim i smakowicie słodkim lecie :)
Oczekując rozgrzewam się ciepłem piekarnika i zapachem pieczonych chlebów. Zdradzę tylko tyle, że dziś w piekarniku zadebiutuje chleb z mąki kasztanowej.
Oczekując rozgrzewam się ciepłem piekarnika i zapachem pieczonych chlebów. Zdradzę tylko tyle, że dziś w piekarniku zadebiutuje chleb z mąki kasztanowej.
Pamiętam doskonale, że jeden z pierwszych wpisów na tym blogu dotyczył właśnie bajgli. Było to niecałe 3 lata temu, robiłam wtedy jeszcze zdjęcia starą komórką, a ich jakość nie dorastała do pięt dzisiejszym aparatom 2MPx. Ówczesne bajgle przypomniałam sobie wertując strony "Crust" Bertineta, na których znalazłam przepis na ten smakołyk. Z nadzieją, że i tym razem autor zaskoczy mnie chrupkością skórki i powalającym, przyjemnym dla podniebienia wnętrzem wypróbowałam go.
Jak było? - napiszę już jutro. Wszelkim spekulacjom pozostawiam zdjęcie. A dzisiejszy wieczór poświęcę zapiekanym serom brie, żurawinie, dobremu trunkowi i mojemu N.
Życzę wszystkim zaglądającym miłego wieczoru! I zapraszam na film, w który R. Bertinet pokazuje m.in. jak zagniata ciasto:
Jak było? - napiszę już jutro. Wszelkim spekulacjom pozostawiam zdjęcie. A dzisiejszy wieczór poświęcę zapiekanym serom brie, żurawinie, dobremu trunkowi i mojemu N.
Życzę wszystkim zaglądającym miłego wieczoru! I zapraszam na film, w który R. Bertinet pokazuje m.in. jak zagniata ciasto:
Wczoraj do mojej kuchni wprowadziła się forma do bagietek, a dziś zadebiutowała w piekarniku. Niestety, a może na szczęście, jestem uzależniona od poprzednio wpisanego przepisu na bagietki. Są boskie w smaku i takie proste w wykonaniu.
Wracając do samej formy. Wybrałam taką na 3 bagietki, choć przez moje niedopatrzenie pewnie zdecydowałabym się na wersję dla czterech, gdyż większa jest ażurowana. Po upieczeniu bagietka nie jest chrupiąca od spodu i nie jest rumiana. Niestety! Gdyby nie pożądany kształt nadal piekłabym bagietki na zwykłej blasze.
Posumowując, gdyby nie korzystna cena - w mniamowym sklepie są teraz promocje - byłabym troszeczkę zawiedziona. Tymczasem pokombinuję z tym przyrumienianiem spodu :)
Wracając do samej formy. Wybrałam taką na 3 bagietki, choć przez moje niedopatrzenie pewnie zdecydowałabym się na wersję dla czterech, gdyż większa jest ażurowana. Po upieczeniu bagietka nie jest chrupiąca od spodu i nie jest rumiana. Niestety! Gdyby nie pożądany kształt nadal piekłabym bagietki na zwykłej blasze.
Posumowując, gdyby nie korzystna cena - w mniamowym sklepie są teraz promocje - byłabym troszeczkę zawiedziona. Tymczasem pokombinuję z tym przyrumienianiem spodu :)
~*~
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam moi Drodzy
wszystkiego najlepszego!
Niech Święta upłyną wam wolno
i pysznie w świątecznej atmosferze,
a Nowy Rok będzie bajeczny!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam moi Drodzy
wszystkiego najlepszego!
Niech Święta upłyną wam wolno
i pysznie w świątecznej atmosferze,
a Nowy Rok będzie bajeczny!
Aleksandra
Na spód:
125 g masła
1 szklanka mąki
1 żółtko
1 łyżka cukru
letnia woda
Wymieszać wszystkie składniki, dodać tyle wody, by ciasto się zawiązało. Wyrobić, wstawić do lodówki na minimum pół godziny. Po wyjęciu z lodówki, rozwałkować ciasto i wyłożyć nim formę (u mnie dało się wyłożyć dwie średnie formy o średnicy 20 cm, przy czym zostawiłam kawałek ciasta na zrobienie wiórków z ciasta do posypania powierzchni lub też na zrobienie kratki na wierzchu ciasta).
Na masę orzechową:
2 jajka
¾ szklanki cukru
1 łyżeczka wanili
1 szklanka orzechów laskowych i/lub włoskich
250 g jogurtu naturalnego
3 łyżki mąki ziemniaczanej
Orzechy posiekać. Jajka utrzeć z cukrem. Dodać jogurt, mąkę ziemniaczana, wanilię i orzechy, dokładnie wymieszać. Gotową masę wylać na spód. Ułożyć kratkę z ciasta lub posypać ciastem startym na tarce. Piec ok. 35 min. w temp. 190-200°C.
Można też zrobić tylko jedną tartę, zużywając więcej niż połowę ciasta na spód, a resztę na pokrycie całej powierzchni tarty.
Źródło: apparecchiamo.blogspot.com
125 g masła
1 szklanka mąki
1 żółtko
1 łyżka cukru
letnia woda
Wymieszać wszystkie składniki, dodać tyle wody, by ciasto się zawiązało. Wyrobić, wstawić do lodówki na minimum pół godziny. Po wyjęciu z lodówki, rozwałkować ciasto i wyłożyć nim formę (u mnie dało się wyłożyć dwie średnie formy o średnicy 20 cm, przy czym zostawiłam kawałek ciasta na zrobienie wiórków z ciasta do posypania powierzchni lub też na zrobienie kratki na wierzchu ciasta).
Na masę orzechową:
2 jajka
¾ szklanki cukru
1 łyżeczka wanili
1 szklanka orzechów laskowych i/lub włoskich
250 g jogurtu naturalnego
3 łyżki mąki ziemniaczanej
Orzechy posiekać. Jajka utrzeć z cukrem. Dodać jogurt, mąkę ziemniaczana, wanilię i orzechy, dokładnie wymieszać. Gotową masę wylać na spód. Ułożyć kratkę z ciasta lub posypać ciastem startym na tarce. Piec ok. 35 min. w temp. 190-200°C.
Można też zrobić tylko jedną tartę, zużywając więcej niż połowę ciasta na spód, a resztę na pokrycie całej powierzchni tarty.
Źródło: apparecchiamo.blogspot.com
Dla wszystkich Znajomych i Odwiedzających
Spokojnych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy
pełnych miłości i rodzinnego ciepła,
życzy
Aleksandra
Spokojnych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy
pełnych miłości i rodzinnego ciepła,
życzy
Aleksandra
Świąteczne słodkości goszczą dziś na naszym stole. Jak każdego roku tradycyjnie dla młodszych członków rodziny Snickers, a dla wielbicieli mniej słodkich wypieków - cytrynowa W-Ztka.
Zainteresowanych przepisem odsyłam do cytrynowej wuzetki na CinCina, a do snikers poniżej:
Snickers
składniki:
2 puszki orzeszków solonych felix,
1 paczka kremu do karpatki,
1 puszka mleka zagęszczonego słodzonego,
3 jajka,
3/4 szkl. mąki,
3/4 szkl. cukru,
płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
polewa czekoladowa.
sposób przygotowania:
Ubić 3 białka, gdy będą sztywne dodać cukier, gdy się rozpuści dodac żółtka, wsypać mąkę i proszek delikatnie wymieszać. Całość wylać na wysmarowaną tłuszczem i wysypaną tartą bułką blaszkę. Piec ok 30 min. w temp ok 170 st. C. Zrobić krem do karpatki wg przepisu (można zastąpić go dowolnym kremem budyniowym). Wcześniej ugotować mleko w puszce - przez 3 h. Pamiętać należy o dolewaniu wody podczas gotowania i żeby nie otwierać gorącej puszki.
Przełożenie:
1. biszkopt
2. krem karpatka
3. potłuczone orzeszki solone
4. mleko słodzone - jeżeli jest zbyt gęste dodać troszkę mleka zwykłego
5. polewa czekoladowa.
Zainteresowanych przepisem odsyłam do cytrynowej wuzetki na CinCina, a do snikers poniżej:
Snickers
składniki:
2 puszki orzeszków solonych felix,
1 paczka kremu do karpatki,
1 puszka mleka zagęszczonego słodzonego,
3 jajka,
3/4 szkl. mąki,
3/4 szkl. cukru,
płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
polewa czekoladowa.
sposób przygotowania:
Ubić 3 białka, gdy będą sztywne dodać cukier, gdy się rozpuści dodac żółtka, wsypać mąkę i proszek delikatnie wymieszać. Całość wylać na wysmarowaną tłuszczem i wysypaną tartą bułką blaszkę. Piec ok 30 min. w temp ok 170 st. C. Zrobić krem do karpatki wg przepisu (można zastąpić go dowolnym kremem budyniowym). Wcześniej ugotować mleko w puszce - przez 3 h. Pamiętać należy o dolewaniu wody podczas gotowania i żeby nie otwierać gorącej puszki.
Przełożenie:
1. biszkopt
2. krem karpatka
3. potłuczone orzeszki solone
4. mleko słodzone - jeżeli jest zbyt gęste dodać troszkę mleka zwykłego
5. polewa czekoladowa.
Praca nad świątecznymi przygotowaniami wre. Ponieważ w tym roku również większość obowiązków spoczywa na mnie, a do tego mamy w domu małą i niesamowicie żywotną Lilę muszę podwoić siły.
Mamy już pierogi ruskie, sałatkę warzywną, farsz do uszek, chrzan, spód do Snikersa. Strojna choinka stanęła od wczoraj w pokoju ku uciesze najmłodszej domowniczki.
Zupy pozostawiłam mamie, która wyjątkowo stanęła na wysokości zadania i zakisiła barszcz czerwony.
Jutro kolejny dzień zmagań ze słodkościami i innymi potrawami wigilijnymi.
Przy okazji chcę życzyć wszystkim Odwiedzającym zarówno tym, którzy zaglądnęli tu po raz pierwszy, jak i tym, którzy goszczą tu częściej:
Pachnących pysznymi wigilijnymi potrawami,
ciepłych, pachnących, radosnych,
spędzonych w kochającym gronie
Świąt Bożego Narodzenia.
Mamy już pierogi ruskie, sałatkę warzywną, farsz do uszek, chrzan, spód do Snikersa. Strojna choinka stanęła od wczoraj w pokoju ku uciesze najmłodszej domowniczki.
Zupy pozostawiłam mamie, która wyjątkowo stanęła na wysokości zadania i zakisiła barszcz czerwony.
Jutro kolejny dzień zmagań ze słodkościami i innymi potrawami wigilijnymi.
Przy okazji chcę życzyć wszystkim Odwiedzającym zarówno tym, którzy zaglądnęli tu po raz pierwszy, jak i tym, którzy goszczą tu częściej:
ciepłych, pachnących, radosnych,
spędzonych w kochającym gronie
Świąt Bożego Narodzenia.
Dzisiaj dotarło do mnie pierwsze zamówienie złożone na niemieckim Amazonie. Wierzcie mi lub nie, ale cieszę się z tego faktu jak dziecko :-) Dwie pierwsze książki, które wybrałam z kilkudziesięciu, które chcę kupić w dalekiej lub też niedalekiej przyszłości właśnie spoczywają obok mnie na biurku. Czas by się pochwalić, iż mój wybór padł na:
"Crust & Crumb" Peter Reinhart
"Exceptional Breads: Baker & Spice" Dan Lepard
Bardzo zaskoczyła mnie szybka dostawa, gdyż przy zamówieniu złożonym 25 października figurowała data dostawy między 5 a 22 listopada. A dzisiaj mamy dopiero trzeci listopadowy dzień. Także dodatkowo dostałam przesyłkę przed terminem, nie mówiąc już, że wcale tak drogo to nie kosztuje. Śmiem twierdzić, że w niektórych polskich sklepach internetowych zapłaciłabym więcej i za książki i za przesyłkę.
Już nie mogę doczekać się lektury i wypróbowania przepisów.
Bardzo zaskoczyła mnie szybka dostawa, gdyż przy zamówieniu złożonym 25 października figurowała data dostawy między 5 a 22 listopada. A dzisiaj mamy dopiero trzeci listopadowy dzień. Także dodatkowo dostałam przesyłkę przed terminem, nie mówiąc już, że wcale tak drogo to nie kosztuje. Śmiem twierdzić, że w niektórych polskich sklepach internetowych zapłaciłabym więcej i za książki i za przesyłkę.
Już nie mogę doczekać się lektury i wypróbowania przepisów.
Świeże owoce, których nawet nie potrafię nazwać (poza mango), egzotyczne słodycze i zawiniątko widoczne na zdjęciu to tylko niektóre nowości kulinarne, które przybyły do nas wraz z dziadkiem Lilianki wprost z Wietnamu. Najbardziej zasmakowałam w słonecznie żółtym mango, które zawsze jest wśród tych podarunków przeze mnie wypatrywane. W życiu nie jadłam słodszego i lepszego mango. Te ze sklepu nie dorastają mu nawet do ogonka :-)
Zaciekawiona potrawą zawiniętą w lokalne liście (przywiezioną już po raz drugi), które teść nazywa „Ban czi”, postanowiłam poszukać coś więcej na jego temat. I tak idąc tropem, począwszy od umieszczenia w necie zdjęcia, dowiedziałam się, że w Chinach potrawa ta nazywa się – Zhongzi. Idąc dalej wyszukałam coś najbardziej zbliżonego opisem do tego, co dzisiaj jadłam. W Wietnamie potrawa ta nazywa się Bánh tẻ, co dosłownie oznacza tort ryżowy (rice cake). Robi się go z ryżu, w którym umieszczone jest mięso wieprzowe, Auricularia auricula-judae, cebula, sól i pieprz. Całość zawija się w liście lokalnego drzewa np. bananowca lub bambusa, które smaruje się mączką (rodzaj kleju) po czym Bánh tẻ gotowane jest na parze.
Wkrótce więcej na temat słodyczy. A poniżej jeszcze raz Bánh tẻ:
Zaciekawiona potrawą zawiniętą w lokalne liście (przywiezioną już po raz drugi), które teść nazywa „Ban czi”, postanowiłam poszukać coś więcej na jego temat. I tak idąc tropem, począwszy od umieszczenia w necie zdjęcia, dowiedziałam się, że w Chinach potrawa ta nazywa się – Zhongzi. Idąc dalej wyszukałam coś najbardziej zbliżonego opisem do tego, co dzisiaj jadłam. W Wietnamie potrawa ta nazywa się Bánh tẻ, co dosłownie oznacza tort ryżowy (rice cake). Robi się go z ryżu, w którym umieszczone jest mięso wieprzowe, Auricularia auricula-judae, cebula, sól i pieprz. Całość zawija się w liście lokalnego drzewa np. bananowca lub bambusa, które smaruje się mączką (rodzaj kleju) po czym Bánh tẻ gotowane jest na parze.
Wkrótce więcej na temat słodyczy. A poniżej jeszcze raz Bánh tẻ:
...donoszę, że już niedługo skończy się sesja i pierwszy trymestr, który powoli uwalnia mnie od nieprzyjemnych nudności. Tak, tak. Dla informacji tych, którzy jeszcze nie są wtajemniczeni, spodziewamy się Maleństwa :-) Jak wszystko dobrze pójdzie (trzymam za to bardzo mocno kciuki), to przyjdzie ono na świat w dniu moich urodzin lub nieco wcześniej.
Niemniej, narazie zmagam się z różnymi smakami, które albo pokochałam dozgonnie albo znienawidziłam do reszty przez ostatnie kilka tygodni. Kawa, sery pleśniowe, niektóre żółte odeszły w zapomnienie, a ich zapach odstrasza mnie skutecznie. Za to pomidory mogę pochłaniać w każdej ilość, podobnie białe serki i jasne pieczywo - choć za tym ostatnim wcale wcześniej tak bardzo nie przepadałam. Jemy i gotujemy to na co akuratnie mam ochotę i jest to zazwyczaj coś, co jest już na blogu lub coś, co pamiętam z dzieciństwa, jest proste i szaleję za tym np. ryż z truskawkami. Mam jednak nadzieję, że tuż po sesji zacznę na nowo przygodę z pieczywem w wersji 100% domowej.
Pozdrawiam gorąco wszystkie Cinki i Odwiedzających!
Niemniej, narazie zmagam się z różnymi smakami, które albo pokochałam dozgonnie albo znienawidziłam do reszty przez ostatnie kilka tygodni. Kawa, sery pleśniowe, niektóre żółte odeszły w zapomnienie, a ich zapach odstrasza mnie skutecznie. Za to pomidory mogę pochłaniać w każdej ilość, podobnie białe serki i jasne pieczywo - choć za tym ostatnim wcale wcześniej tak bardzo nie przepadałam. Jemy i gotujemy to na co akuratnie mam ochotę i jest to zazwyczaj coś, co jest już na blogu lub coś, co pamiętam z dzieciństwa, jest proste i szaleję za tym np. ryż z truskawkami. Mam jednak nadzieję, że tuż po sesji zacznę na nowo przygodę z pieczywem w wersji 100% domowej.
Pozdrawiam gorąco wszystkie Cinki i Odwiedzających!
Minęło kilka dni odkąd powitaliśmy nowy, lepszy - mam nadzieję dla wszystkich - rok 2008. Z tej okazji pragnę wszystkim złożyć najserdeczniejsze życienia:
życzę Wam słońca i deszczu, na przemian, żeby się nie nudzić,
kiedy Wam słońca będzie za wiele, to deszcz Was może ostudzić.
Życzę Wam bezpieczeństwa, ostoi w rodzinie, prawdziwego domu,
azylu, który Wam da schronienie i nie powie o niczym nikomu.
Życzę Wam zdrowia dla ciała, miejcie zdrową duszę,
bo kiedy dusza jest chora, to ciało przeżywa katusze.
Życzę Wam kolorów, czarownych barw wesołej tęczy,
barw letnich pachnących ogrodów, czegóż można chcieć więcej?
Życzę Wam dobrego jutra, przyjaciół, szczęścia, zapału,
uporu, dużo czasu, pewności siebie, podróży, pieniędzy i humoru.
Życzę Wam miłości takiej prawdziwej, głębokiej i szczerej,
ona Wam spełni te wszystkie życzenia.
życzę Wam słońca i deszczu, na przemian, żeby się nie nudzić,
kiedy Wam słońca będzie za wiele, to deszcz Was może ostudzić.
Życzę Wam bezpieczeństwa, ostoi w rodzinie, prawdziwego domu,
azylu, który Wam da schronienie i nie powie o niczym nikomu.
Życzę Wam zdrowia dla ciała, miejcie zdrową duszę,
bo kiedy dusza jest chora, to ciało przeżywa katusze.
Życzę Wam kolorów, czarownych barw wesołej tęczy,
barw letnich pachnących ogrodów, czegóż można chcieć więcej?
Życzę Wam dobrego jutra, przyjaciół, szczęścia, zapału,
uporu, dużo czasu, pewności siebie, podróży, pieniędzy i humoru.
Życzę Wam miłości takiej prawdziwej, głębokiej i szczerej,
ona Wam spełni te wszystkie życzenia.
"Oczy me pełne ciebie, jak polne krynice,
Gdzie niebiosa swe jasne odbijają lice.
Uszy me pełne ciebie, jak muszla echowa,
Co szumy oceanu w swojej głębi chowa.
Dłonie me pełne ciebie, jak plecione kosze,
Gdzie jesień składa źrałych owoców rozkosze.
Serce me pełne ciebie, jak korona drzewa
Gniazd ptactwa, co upojną miłości pieśń śpiewa.
Dusza ma pełna ciebie, jako wirów morze,
Co nigdy uśpić swego szaleństwa nie może!" (L.Staff)
Piszę, by i z Wami podzielić się tą radosną informacją. Otóż to małe pudełeczko, jego zawartość i osoba, która mi je podarowała były w ostatnich dniach, a nawet tygodniach numerem jeden. Osoba, o której mowa to nikt inny jak N., dla którego to gotuję te wszystkie pyszności. Szczęściarz - powiedzą niektórzy, ale upewniam, że bardzo sobie zasłużył.
Niedawno znalazłam liścik dołączony do któregoś tam malutkiego prezentu: "Dla najukochańszej kobiety na świecie. Od najukochańszego". Co do własnej części tego szczęścia, również nie mam wątpliwość :-)
Od 27 października br. zaczynamy dzielić to nasze małe i jednocześnie wielkie szczęście razem. Jesteśmy zaręczeni!
Gdzie niebiosa swe jasne odbijają lice.
Uszy me pełne ciebie, jak muszla echowa,
Co szumy oceanu w swojej głębi chowa.
Dłonie me pełne ciebie, jak plecione kosze,
Gdzie jesień składa źrałych owoców rozkosze.
Serce me pełne ciebie, jak korona drzewa
Gniazd ptactwa, co upojną miłości pieśń śpiewa.
Dusza ma pełna ciebie, jako wirów morze,
Co nigdy uśpić swego szaleństwa nie może!" (L.Staff)
Piszę, by i z Wami podzielić się tą radosną informacją. Otóż to małe pudełeczko, jego zawartość i osoba, która mi je podarowała były w ostatnich dniach, a nawet tygodniach numerem jeden. Osoba, o której mowa to nikt inny jak N., dla którego to gotuję te wszystkie pyszności. Szczęściarz - powiedzą niektórzy, ale upewniam, że bardzo sobie zasłużył.
Niedawno znalazłam liścik dołączony do któregoś tam malutkiego prezentu: "Dla najukochańszej kobiety na świecie. Od najukochańszego". Co do własnej części tego szczęścia, również nie mam wątpliwość :-)
Od 27 października br. zaczynamy dzielić to nasze małe i jednocześnie wielkie szczęście razem. Jesteśmy zaręczeni!