Wczoraj dostałam paczuszkę z długo wyczekiwanymi "przydasiami". O wszystkich po kolei będę na bierząco pisać. Dodam tylko, że w przesyłce znalazły się produkty Wilton oraz noże Friskars, o których to chcę dziś napisać.
Po pierwsze noże zostały zakupione na życzenie N., bo to on w domu stoi na straży ostrości noży, krojenia składników i to on przywiązuje do nich największą wagę. Ja lubię jak nóż nie jest za tępy i już :)
Mimo to byłam bardzo mile zaskoczona przede wszystkim i po pierwsze ich lekkością. Nie przesadną, ale też nie są męcząco ciężkie jak mój dotychczasowy nóż, który mógłby parę gramów zrzucić. Do kuchennego arsenału broni nożówej dołączył nóż szefa kuchni i nóż azjatycki do siekania.
Po drugie - wyprofilowana rączka, jest bardzo wygodna przy używaniu. Krojenie to sama przyjemność.
Po trzecie - ostrość. Najważniejsza, aczkolwiek ciężko powiedzieć jak się będą sprawować. Nowe są ostre jak brzytwa. Na szczęście do jednego z noży dołączona była ostrzałka, która doskonale sprawdza się w ostrzeniu starych wysłużonych noży.
Noże można kupić w sklepach internetowych np. AleDobre.pl lub w sklepach stacjonarnych Duki.
3 komentarze
Ale Ci zazdroszczę, Olu! Te noże są świetne!
OdpowiedzUsuńDziękuję i aż tak bardzo nie zazdrość. Dziś wbiłam sobie delikatnie czubek jednego z nich w dłoń, a wpadł przez swoją ostrość jeszcze głębiej. Jestem w szoku z naciętą dłonią. Miłego weekendu życzę!
OdpowiedzUsuńteraz to już pełen profesjonalizm w krojeniu
OdpowiedzUsuńi nie da się wymigac od robienia stawiając zza argument nieostre noże ;)))