Wczoraj z braku czasu skorzystałam z maszyny do pieczenia chleba. Niestety w tym tygodniu mam same nieszczęśliwe wypadki, dlatego nawet nie rozpatrywałam zrobienia zakwasowca, który z pewnością by nie wyrósł ;-) Ach... Tak to już czasami bywa, że nawiedza mnie totalny pech we wszystkim.
PS. Trochę przypalone wyszły, bo zapomniałam je zdjąć z ciepłej patelni. Jak dla mnie kotlety są mało fotogeniczne ;-)
Kocham, kocham i jeszcze raz wykrzyczę, że go kocham! Kurczaka po indyjsku podanego przez Mi. Jest genialny. Wydaje mi się (gdyż osobiście niczego takiego w oryginale nie jadłam), że tak właśnie smakuje taki indyjski kurczaczek. Mmmm... W wersji z kurczakowej piersi robi się zdecydowanie krócej, a i dobrze, bo po cóż tyle czekać na takie pyszności.Na zdjęciu propozycja podania przez moje Kochanie, któro nie mogło się doczekać :-)
PS. Sosik na pewno zaadoptuję jako piątkową opcję do ryżu.
Terrine z soli (chodzi o taki typ ryby, a nie sól) zagościło dzisiaj w towarzystwie sosu pomidorowego, również wg książki KA - The ultimate mixer cookbook. Sosik pysznie nadający się do makaronu i pizzy, a robi się go banalnie, bo potrzebujemy: 1kg pomidorów - bez skórki (lub odpowiednio z puszki), 1 cebulę, 1 łodygę selera naciowego, 1 marchew. Wszystko oprócz pomidorów szklimy na oliwie, a następnie dodajemy pomidory przetarte na pulpę (lub całe z puszki, które i tak się rozpadną) i gotujemy na małym ogniu 40min. Na koniec doprawiamy solą i pieprzem. Natomiast terrine było bardziej eksperymentem niż czymś, co po przeczytaniu listy składników i sposobu przygotowania oceniam jako bardzo obiecujące danie. Jeśli ktoś lubi dania z dużym dodatkiem jaj, to na pewno zasmakuje w tej wersji. Nam przypadła ona średnio do gustu. Spokoju nie dawał mi smak jajek w połączeniu z rybą i pomidorową pulpę. Mimo wszystko ciekawie komponował się z kleksem śmietany i świeżym koperkiem.

