Pewnie się zastanawiacie czemu tu tak cicho i nic się nie dzieje. Niestety jestem już dość długo przeziębiona i muszę w końcu coś z tym zrobić. W tym czasie chleby nie za bardzo mnie lubiły. Zaliczyłam porażkę z pumperniklem i znalezionym przepisem Maggie Glezer. Na szczęście wczoraj przełamałam złą passę i upiekłam turecki chlebek znaleziony u Tatter, pochodzący z dorotusiowych stron. Pysznie słodki, mięciutki i taaaki aromatyczny, że na pewno go nie raz, nie dwa, a wiele razy powtórzę. Dlatego, prosząc o wybaczenie, zamieszczam ku pamięci przepis.
500g mąki
1 1/2 lyzeczki drożdży instant
330 ml mleka
2 łyżki masła (50 g)
1 łyżeczka soli
1/3 szklanki melasy
1 łyżeczka brązowego cukru
4 łyżeczki kawy zbożowej
100g rodzynek
Do posmarowania:
1 jajko, roztrzepane z
1 łyżka mleka
sposób przygotowania:
Drożdże wymieszać z mąką i cukrem. Mleko podgrzać, rozpuścić w nim melasę i masło. Ostudzić nieco. Do mąki z drożdżami dodać letnie mleko z melasą i masłem, sól, kawę zbożową, rodzynki i wyrobić dokładnie ciasto. W razie konieczności podsypać mąką. Ma być gładkie, miękki i zachowujące kształt kuli. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1 godzinę. Powinno podwoić objętość.
Podzielić na pół. Uformować 2 bochenki i zostawić raz jeszcze do wyrośnięcia. Posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem. Piec około 30 minut w temperaturze 180ºC.
2 komentarze
piękny chlebek
OdpowiedzUsuńa z chlebami tak jest ,że czasami coś nie wychodzi....
Faktycznie z chlebami różnie, ale nawyraz źle jak jestem chora :-) Może to taki urok, a może zaraziłam swój zakwas ;-) Hehe...
OdpowiedzUsuń