Jak już kiedyś wspomniałam na CC rozpoczęłam wielką miłość do curry, a po zakupie małego słoiczka z tą pysznością na MM jestem jego wielką fanką.
Dziś na obiadek jedliśmy curry z indyka Bajaderki. Nic dodać nic ująć (tylko znów kończą mi się baterie w aparacie ;-)). Nikomu nie przeszkadało towarzystwo suszonych moreli. Może po prostu ich nawet nie zauważyli!
Dziś na obiadek jedliśmy curry z indyka Bajaderki. Nic dodać nic ująć (tylko znów kończą mi się baterie w aparacie ;-)). Nikomu nie przeszkadało towarzystwo suszonych moreli. Może po prostu ich nawet nie zauważyli!
Wczoraj z braku czasu skorzystałam z maszyny do pieczenia chleba. Niestety w tym tygodniu mam same nieszczęśliwe wypadki, dlatego nawet nie rozpatrywałam zrobienia zakwasowca, który z pewnością by nie wyrósł ;-)
Ach... Tak to już czasami bywa, że nawiedza mnie totalny pech we wszystkim.
Ach... Tak to już czasami bywa, że nawiedza mnie totalny pech we wszystkim.
Tak, tak! Proszę nie myśleć, że w tytule jest jakiś błąd :-) W domu zapachniało suszonymi grzybami, a dokładniej sosikiem, który z nich dzisiaj robiłam. Takie też były pierwsze słowa N. na zapachy dzisiejszego obiadu. Cóż więcej mogę dodać... Okazuje się, że i u nas czasami, choć bardzo rzadko, goszczą na stole kotlety. Tym razem w wersji Grzegorzowej z suszonym grzybami i sosem grzybowym. Jednak z tą różnicą, że u nas zawsze - i od tej reguły nie ma żadnego ale - są z mięsa indyczego!
PS. Trochę przypalone wyszły, bo zapomniałam je zdjąć z ciepłej patelni. Jak dla mnie kotlety są mało fotogeniczne ;-)
PS. Trochę przypalone wyszły, bo zapomniałam je zdjąć z ciepłej patelni. Jak dla mnie kotlety są mało fotogeniczne ;-)
Dziś kolejna smaczna odmiana kurczaka - bajaderkowy Kurczak Caesar z sosem czosnkowym. Sposób na to, by uczynić kurczaka innego niż zwykle, a jednocześnie sposób na niepopadanie w drobiową rutynę, której osobiście nieznoszę. Dlatego staram się stale odkrywać nowe przepisy na codzienne posiłki. To wręcz moje kulinarne motto, bo jakże się oprzeć tylu wspaniałym przepisom w internecie. W końcu i tak nie zdążę ich wszystkich skosztować, więc zadowolę się choć odrobiną.
Kocham, kocham i jeszcze raz wykrzyczę, że go kocham! Kurczaka po indyjsku podanego przez Mi. Jest genialny. Wydaje mi się (gdyż osobiście niczego takiego w oryginale nie jadłam), że tak właśnie smakuje taki indyjski kurczaczek. Mmmm... W wersji z kurczakowej piersi robi się zdecydowanie krócej, a i dobrze, bo po cóż tyle czekać na takie pyszności.
Na zdjęciu propozycja podania przez moje Kochanie, któro nie mogło się doczekać :-)
PS. Sosik na pewno zaadoptuję jako piątkową opcję do ryżu.
Na zdjęciu propozycja podania przez moje Kochanie, któro nie mogło się doczekać :-)
PS. Sosik na pewno zaadoptuję jako piątkową opcję do ryżu.