Tradycyjny, mięsny, pyszny bigos z nietypowymi dodatkami. Dla mnie wspaniały!
składniki:
1 kg kapusty kwaszonej
0,5 kg mięsa (kawałki pieczeni wołowej, cielęcej, baraniej, wieprzowej, dziczyzny, drobiu)
12dag kiełbasy (zwyczajnej, białej, podwawelskej)
10 dag boczku wędzonego lub okrawki szynki
2,5dag słoniny lub smalcu
1 cebula
1/2 łyżki mąki
8g grzybów suszonych
2 łyżki powidła śliwkowego (lub kilka suszonych śliwek)
50ml wina czerwonego (wytrawne)
1/2 łyżki masła
Sól, cukier, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie
sposób przygotowania:
Kwaszoną kapustę zalać niewielką ilością rosołu lub wrzącej wody i gotować bez przykrycia przez ok. 1 godzinę. Razem z kapustą gotować skórki ze świeżej lub wędzonej słoniny i boczek. Umyte i namoczone poprzedniego dnia grzyby ugotować i posiekać, a wywar wlać do kapusty. Dodać również mięso pokrajane w dość grubą kostkę razem z tłuszczem. Skórki i boczek wyjąć, boczek pokrajać w małą kostkę i włożyć z powrotem. Kiełbasę obrać ze skórki, pokrajać w talarki. Jeżeli do bigosu dodaje się okrawki szynki, również należy je pokrajać. Wszystkie składniki wymieszać i razem dusić. Dodać liść
laurowy i ziele angielskie. Przesmażyć cebulę na smalcu lub słoninie, wsypać mąkę, zarumienić na złoty kolor (zrobić zasmażkę) i podawać bigos.
składniki:
1 kg kapusty kwaszonej
0,5 kg mięsa (kawałki pieczeni wołowej, cielęcej, baraniej, wieprzowej, dziczyzny, drobiu)
12dag kiełbasy (zwyczajnej, białej, podwawelskej)
10 dag boczku wędzonego lub okrawki szynki
2,5dag słoniny lub smalcu
1 cebula
1/2 łyżki mąki
8g grzybów suszonych
2 łyżki powidła śliwkowego (lub kilka suszonych śliwek)
50ml wina czerwonego (wytrawne)
1/2 łyżki masła
Sól, cukier, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie
sposób przygotowania:
Kwaszoną kapustę zalać niewielką ilością rosołu lub wrzącej wody i gotować bez przykrycia przez ok. 1 godzinę. Razem z kapustą gotować skórki ze świeżej lub wędzonej słoniny i boczek. Umyte i namoczone poprzedniego dnia grzyby ugotować i posiekać, a wywar wlać do kapusty. Dodać również mięso pokrajane w dość grubą kostkę razem z tłuszczem. Skórki i boczek wyjąć, boczek pokrajać w małą kostkę i włożyć z powrotem. Kiełbasę obrać ze skórki, pokrajać w talarki. Jeżeli do bigosu dodaje się okrawki szynki, również należy je pokrajać. Wszystkie składniki wymieszać i razem dusić. Dodać liść
laurowy i ziele angielskie. Przesmażyć cebulę na smalcu lub słoninie, wsypać mąkę, zarumienić na złoty kolor (zrobić zasmażkę) i podawać bigos.
Nie rozpiera mnie ogromny entuzjazm na hasło - tradycyjna kuchnia naszych babć, prababć i praprababć. Z resztą to widać na blogu: mało wieprzowiny, wołowiny ogólnie pieczeni, w zasadzie same ptaszyska i to w przepadze filety. Do tego niewiele ciast i ciasteczek, które tak bardzo lubiłam w dzieciństwie. Niemniej jednak okres przedświąteczny skłania mnie do wspomnień i podróży w czasie do zapomnianych potraw.
Kiedy byłam mała babcia zawsze wybierała mi z mięsa chrząstki, kostki oraz wszelkie galaretkowate fragmenty. Byłam bardzo wybredną dziewczynką, mogącą o byle co, pogniewać się na obiad. Dziś mogę powiedzieć, iż dojrzałam do mięs z kością, choć nie jadam ich zbyt często, bo wiązałoby się to z całotygodniowym obiadem tylko dla mnie ze względu na pozostałych zjadaczy. Ciast nie piekę, bo byłoby podobnie jak z mięsem, w ostateczności musiałyby przeleżeć wieki. Oczywiście na początku każdy by spróbował, by później wypominać kalorie i to, że się od nich roztyjemy :-)
Tak wygląda po krótce historia różnych gatunków pokarmu (ale zabrzmiało) w moim domu. Zawsze jednak intrygowały mnie niektóre przepisy. I aby do tego wszystkiego uczynić wstęp wspomnę tu najpierw o sękaczu. Wypieku intrygującym swoim kształtem i fakturą, a do tego zachwycającym (przynajmniej mnie) smakiem. Tak bardzo mnie to wszystko zaciekawiło, że zawsze chciałam wiedzieć, jak się taki sękacz robi. W końcu przeszłam już pomyślnie początki pieczenia chleba, więc i na sękacz mogłaby przyjść pora. Mogłaby, bo niestety nie dysponuję jedną najważniejszą rzeczą. Jak? O tym zaraz się przekonacie.
W przepisach "Na łęczyńskim stole" znalazłam odpowiedź (wraz z przepisem) na moje odwieczne sękaczowe pytanie. Przepis opiewał w niebotyczne ilość składników jak: 60 sztuk jaj, 1 kg mąki, 1kg cukru, 1kg masła, 4 fiolki aromatu do ciast, 1 proszek do pieczenia i kilka innych. Jeśli zaś chodzi o przygotowanie to napisane jest tak:
"Do pieczenia sękacza potrzebny jest piec węglowy, drobno porąbane drewno, najlepiej brzozowe, specjalny rożen z długim wałkiem oraz "koszulka" czyli płócienny woreczek na wałek. Wałek w "koszulce" należy nasmarować grubo masłem i przymocować na stelażu tak, aby swobodnie się obracał.
Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić na sztywną pianę, a następnie dodać cukier. Dalej ubijać. Dodać żółtka i dokładnie wymieszać. Następnie mieszając dodawać powoli mąkę i pozostałe składniki. Na koniec dodać stopione, wystudzone masło.
Stelaż należy umieścić bezpośrednio nad ogniem i rozpocząć kręcenie wałkiem.
Gdy masło zaczyna się topić, polewać kręcony wałek porcjami ciasta (po łyżce). W ten sposób tworzą się warstwy sękacza. Po upieczeniu ostatniej warstwy zdjąć wałek ze stelażu i pozostawić do wystygnięcia. Gdy sękacz ostygnie usunąć wałek w „koszulce” ze środka i postawić na podstawce. Kroić w poprzek.
W pieczeniu sękacza biorą udział co najmniej 2 osoby: jedna kręci wałkiem, druga nakłada porcje ciasta. Wypiek trwa około 2 godzin."
Tak więc nie mam póki co pieca. Lecz kto wie. Może kiedyś uda mi się taki piec znaleźć i upiec w nim sękacz. Czas pokaże. Tymczasem wkrótce zamieszczę przepis na bigos myśliwski z łęczyńskich przepisów.
Kiedy byłam mała babcia zawsze wybierała mi z mięsa chrząstki, kostki oraz wszelkie galaretkowate fragmenty. Byłam bardzo wybredną dziewczynką, mogącą o byle co, pogniewać się na obiad. Dziś mogę powiedzieć, iż dojrzałam do mięs z kością, choć nie jadam ich zbyt często, bo wiązałoby się to z całotygodniowym obiadem tylko dla mnie ze względu na pozostałych zjadaczy. Ciast nie piekę, bo byłoby podobnie jak z mięsem, w ostateczności musiałyby przeleżeć wieki. Oczywiście na początku każdy by spróbował, by później wypominać kalorie i to, że się od nich roztyjemy :-)
Tak wygląda po krótce historia różnych gatunków pokarmu (ale zabrzmiało) w moim domu. Zawsze jednak intrygowały mnie niektóre przepisy. I aby do tego wszystkiego uczynić wstęp wspomnę tu najpierw o sękaczu. Wypieku intrygującym swoim kształtem i fakturą, a do tego zachwycającym (przynajmniej mnie) smakiem. Tak bardzo mnie to wszystko zaciekawiło, że zawsze chciałam wiedzieć, jak się taki sękacz robi. W końcu przeszłam już pomyślnie początki pieczenia chleba, więc i na sękacz mogłaby przyjść pora. Mogłaby, bo niestety nie dysponuję jedną najważniejszą rzeczą. Jak? O tym zaraz się przekonacie.
W przepisach "Na łęczyńskim stole" znalazłam odpowiedź (wraz z przepisem) na moje odwieczne sękaczowe pytanie. Przepis opiewał w niebotyczne ilość składników jak: 60 sztuk jaj, 1 kg mąki, 1kg cukru, 1kg masła, 4 fiolki aromatu do ciast, 1 proszek do pieczenia i kilka innych. Jeśli zaś chodzi o przygotowanie to napisane jest tak:
"Do pieczenia sękacza potrzebny jest piec węglowy, drobno porąbane drewno, najlepiej brzozowe, specjalny rożen z długim wałkiem oraz "koszulka" czyli płócienny woreczek na wałek. Wałek w "koszulce" należy nasmarować grubo masłem i przymocować na stelażu tak, aby swobodnie się obracał.
Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić na sztywną pianę, a następnie dodać cukier. Dalej ubijać. Dodać żółtka i dokładnie wymieszać. Następnie mieszając dodawać powoli mąkę i pozostałe składniki. Na koniec dodać stopione, wystudzone masło.
Stelaż należy umieścić bezpośrednio nad ogniem i rozpocząć kręcenie wałkiem.
Gdy masło zaczyna się topić, polewać kręcony wałek porcjami ciasta (po łyżce). W ten sposób tworzą się warstwy sękacza. Po upieczeniu ostatniej warstwy zdjąć wałek ze stelażu i pozostawić do wystygnięcia. Gdy sękacz ostygnie usunąć wałek w „koszulce” ze środka i postawić na podstawce. Kroić w poprzek.
W pieczeniu sękacza biorą udział co najmniej 2 osoby: jedna kręci wałkiem, druga nakłada porcje ciasta. Wypiek trwa około 2 godzin."
Tak więc nie mam póki co pieca. Lecz kto wie. Może kiedyś uda mi się taki piec znaleźć i upiec w nim sękacz. Czas pokaże. Tymczasem wkrótce zamieszczę przepis na bigos myśliwski z łęczyńskich przepisów.
Grzegorz: "Jest bardzo delikatna, soczysta i z chrupiącą skórką. Aromat ma silny i zachęcający. Jest łatwa w przygotowaniu i zawsze się udaje!".
Ja zacznę analizę od końca tego opisu. Otóż jest łatwa - to fakt, ale żeby zawsze wychodziła delikatna i soczysta trzeba się postarać. Podczas kilkukrotnych przygotowań modyfikowałm podany czas, gdyż wg mnie i termometru do mięs jest on zbyt długi, aby mięso było soczyste. Nie wspomnę już nawet o chrupiącej skórce, która jeszcze nigdy mi się nie udała, ale...
...polecam Wam ten przepis - szczególnie dla amatorów mocnych, czosnkowych wrażeń. Naprawdę warto go przygotować, gdyż karkówka nie tyle może posłużyć jako obiad, ale również na zimno - jako wędlina do chleba. W tej drugiej wersji jest zniewalająca. Wszystko zależy jedynie od dobrze dobranego kawałka mięsa.
PS. Nie wiem, gdzie ten przepis wcięło na MM, ale za nic w świecie nie mogę go tam odszukać, dlatego podaję poniżej:
składniki:
1,5 karkówki
czubata łyżka soli
płaska łyżka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
2 łyżki suszonego majeranku
2 łyżki oleju
2 łyżki masła
2 spore główki czosnku
sposób przygotowania:
Karkówkę myję i osuszam. Nacieram dokładnie wszystkimi przyprawami, zawijam w folię i wstawiam do lodówki na kilka godzin (najlepiej na noc).
Kiedy mięso nabierze aromatu przypraw, na dużej patelni rozgrzewam silnie olej i obsmażam na rumiano karkówkę z wszystkich stron..
Przekładam je do naczynia żaroodpornego (z przykrywką), kładę na wierzch masło, a obok główki czosnku podzielone na ćwiartki - razem ze skórą. Naczynie przykrywam i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 120 stopni i piekę przez 3,5 godziny.
Po tym czasie naczynie odkrywam, temperaturę zwiększam do 200 stopni i piekę mięso jeszcze 15 minut, aż zyska chrupiącą skórkę.
Zanim je podam, pozwalam pieczeni odpocząć przez 5 minut.
Smakuje wybornie zarówno na gorąco jak i na zimno.
Koniecznym dodatkiem są buraczki lub ćwikła z chrzanem.
Sok, który się wytopi podczas pieczenia jest doskonałym dodatkiem do bigosu.
Można nim również po zastygnięciu smarować grube pajdy chleba i wcinać z wielkim smakiem. I to jest moim zdaniem najlepszy pomysł.
Taką karkówkę można również upiec w rękawie foliowym. Wtedy należy ją piec na kratce, a pod koniec pieczenia rozerwać wierzch folii.
Źródło: MniamMniam
Ja zacznę analizę od końca tego opisu. Otóż jest łatwa - to fakt, ale żeby zawsze wychodziła delikatna i soczysta trzeba się postarać. Podczas kilkukrotnych przygotowań modyfikowałm podany czas, gdyż wg mnie i termometru do mięs jest on zbyt długi, aby mięso było soczyste. Nie wspomnę już nawet o chrupiącej skórce, która jeszcze nigdy mi się nie udała, ale...
...polecam Wam ten przepis - szczególnie dla amatorów mocnych, czosnkowych wrażeń. Naprawdę warto go przygotować, gdyż karkówka nie tyle może posłużyć jako obiad, ale również na zimno - jako wędlina do chleba. W tej drugiej wersji jest zniewalająca. Wszystko zależy jedynie od dobrze dobranego kawałka mięsa.
PS. Nie wiem, gdzie ten przepis wcięło na MM, ale za nic w świecie nie mogę go tam odszukać, dlatego podaję poniżej:
składniki:
1,5 karkówki
czubata łyżka soli
płaska łyżka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
2 łyżki suszonego majeranku
2 łyżki oleju
2 łyżki masła
2 spore główki czosnku
sposób przygotowania:
Karkówkę myję i osuszam. Nacieram dokładnie wszystkimi przyprawami, zawijam w folię i wstawiam do lodówki na kilka godzin (najlepiej na noc).
Kiedy mięso nabierze aromatu przypraw, na dużej patelni rozgrzewam silnie olej i obsmażam na rumiano karkówkę z wszystkich stron..
Przekładam je do naczynia żaroodpornego (z przykrywką), kładę na wierzch masło, a obok główki czosnku podzielone na ćwiartki - razem ze skórą. Naczynie przykrywam i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 120 stopni i piekę przez 3,5 godziny.
Po tym czasie naczynie odkrywam, temperaturę zwiększam do 200 stopni i piekę mięso jeszcze 15 minut, aż zyska chrupiącą skórkę.
Zanim je podam, pozwalam pieczeni odpocząć przez 5 minut.
Smakuje wybornie zarówno na gorąco jak i na zimno.
Koniecznym dodatkiem są buraczki lub ćwikła z chrzanem.
Sok, który się wytopi podczas pieczenia jest doskonałym dodatkiem do bigosu.
Można nim również po zastygnięciu smarować grube pajdy chleba i wcinać z wielkim smakiem. I to jest moim zdaniem najlepszy pomysł.
Taką karkówkę można również upiec w rękawie foliowym. Wtedy należy ją piec na kratce, a pod koniec pieczenia rozerwać wierzch folii.
Źródło: MniamMniam
Ta dam!
Mam Państwu przyjemność zaprezentować tę oto zupę, która przyczyniła się do przełomu konsumpcji zup w naszym domu. To pierwsze płynące danie obiadowe, któro znikło jeszcze tego samego dnia i któro zostało zaakceptowane przez męską część konsumentów.
Łączy w sobie zdrową, sytą soczewicę, ognisty smak pomidorów i delikatność kleksu śmietany, który wieńczy dzieło. Po prostu mniam! Gorąco polecam - szczególnie na zimowy czas. Ta zupa Was rozgrzeje!
Mam Państwu przyjemność zaprezentować tę oto zupę, która przyczyniła się do przełomu konsumpcji zup w naszym domu. To pierwsze płynące danie obiadowe, któro znikło jeszcze tego samego dnia i któro zostało zaakceptowane przez męską część konsumentów.
Łączy w sobie zdrową, sytą soczewicę, ognisty smak pomidorów i delikatność kleksu śmietany, który wieńczy dzieło. Po prostu mniam! Gorąco polecam - szczególnie na zimowy czas. Ta zupa Was rozgrzeje!
...bułeczki Bajaderki, z którymi zetknęłam się na MM i które zaliczam do swoich pierwszych w życiu bułeczkowych wypieków. One po prostu nie mogą się nie udać, dlatego polecam je nawet najbardziej początkującym, a na pewno przyniesie Wam to wiele radości i satysfakcji.
Są mięciutkie, o delikatnym miąższu z cieniutką skórką. Zachwycają nie tylko smakiem, który wychwalałabym pod niebiosa, ale także nietuzinkowym wyglądem. Jeśli to nie wystarczy, aby Was przekonać dodam, że znikają w mgnieniu oka, więc lepiej odrazu podwoić porcję.
Są mięciutkie, o delikatnym miąższu z cieniutką skórką. Zachwycają nie tylko smakiem, który wychwalałabym pod niebiosa, ale także nietuzinkowym wyglądem. Jeśli to nie wystarczy, aby Was przekonać dodam, że znikają w mgnieniu oka, więc lepiej odrazu podwoić porcję.
Nie wiem, dlaczego oryginalna nazwa tego dania to dosłownie fałyszywe muszelki, ale nie będę wnikać, gdyż o francuskim nie mam zielonego pojęcia. Niemniej jednak tak tłumaczy mi nazwę potrawy N. oraz translator Google. Trzeba im wierzyć :-) Przepis ten podał użytkownik Recipezaar.com uczulony na przegrzebki. Nigdy ich nie jadłam, więc nie wiem czy tak przygotowana rybka ma podobny smak i nawet jeśli tak nie jest, gorąco Wam ją polecam. Jest miękka, nasiąknięta sosem, ale nie rozpadająca się. Po prostu pyszna.
składniki:
500-680g filetów rybnych
½ szklanki białego półwytrawnego wina
½ łyżeczki natki pietruszki
½ łyżeczki soli
1 mała cebulka
10 dag pieczarek, pociętych na plasterki
6 łyżek masła
¼ cytryny
2 szklanki mleka
3 łyżki mąki
¾ szklanki grzanek*, pokruszonych
1/3 szklanki startego żółtego sera
sposób przygotowania:
Rybę pokroić na 2,5cm kawałki. Usunąć ewentualne ości.
Piekarnik rozgrzać do 175C.
Na patelni teflonowej rozgrzać 1 łyżkę masła i sok z ¼ cytryny. Tuż po roztopieniu się masła dodać pieczarki. Dusić pod przykryciem, czas od czasu mieszają ,aż będą delikatnie miękkie.
W rondelku roztopić 3 łyżki masła, dodać mąkę i zrobić jasną zasmażkę. Następnie wlać mleko, dokładnie wymieszać. Zdjąć z ognia, gdy sos będzie jedwabisty i gęsty.
Teraz czas na rybę. Na patelnię wlać wino, dodać pietruszkę, cebulkę pokrojoną w piórka oraz sól. Gdy wino zacznie bulgotać włożyć rybę. Dusić tylko do momentu, gdy ryba będzie prawie gotowa tzn. gdy zetnie się z jednej strony, przewracamy na drugą stronę i dusimy kolejną chwilkę.
Do natłuszczonego masłem naczynia żaroodpornego wkładany wcześniej przygotowaną rybę (bez wina, samo mięso i cebulkę), na to kładziemy pieczarki, polewamy wszystko sosem i posypujemy mieszanką sera, bułki tartej i masła (do wymieszania tego najlepiej posłużyć się dłońmi, biorąc najpierw bułkę tartą i masło - wcieramy palcami w bułkę, a na końcu dodając drobno starty ser).
Piec 15 minut. Na koniec można przełożyć zapiekankę bliżej grzałki górnej, żeby wierzch się zrumienił.
*grzanki można zastąpić bułką tartą.
PS. Nie wiem jak inne rodzaje ryb, ale ja do tego przepisu użyłam pangi. Bałam się, że w piekarniku się rozpadnie, lecz nic z tych rzeczy. Sekret tkwi chyba we wcześniejszym podduszaniu.
składniki:
500-680g filetów rybnych
½ szklanki białego półwytrawnego wina
½ łyżeczki natki pietruszki
½ łyżeczki soli
1 mała cebulka
10 dag pieczarek, pociętych na plasterki
6 łyżek masła
¼ cytryny
2 szklanki mleka
3 łyżki mąki
¾ szklanki grzanek*, pokruszonych
1/3 szklanki startego żółtego sera
sposób przygotowania:
Rybę pokroić na 2,5cm kawałki. Usunąć ewentualne ości.
Piekarnik rozgrzać do 175C.
Na patelni teflonowej rozgrzać 1 łyżkę masła i sok z ¼ cytryny. Tuż po roztopieniu się masła dodać pieczarki. Dusić pod przykryciem, czas od czasu mieszają ,aż będą delikatnie miękkie.
W rondelku roztopić 3 łyżki masła, dodać mąkę i zrobić jasną zasmażkę. Następnie wlać mleko, dokładnie wymieszać. Zdjąć z ognia, gdy sos będzie jedwabisty i gęsty.
Teraz czas na rybę. Na patelnię wlać wino, dodać pietruszkę, cebulkę pokrojoną w piórka oraz sól. Gdy wino zacznie bulgotać włożyć rybę. Dusić tylko do momentu, gdy ryba będzie prawie gotowa tzn. gdy zetnie się z jednej strony, przewracamy na drugą stronę i dusimy kolejną chwilkę.
Do natłuszczonego masłem naczynia żaroodpornego wkładany wcześniej przygotowaną rybę (bez wina, samo mięso i cebulkę), na to kładziemy pieczarki, polewamy wszystko sosem i posypujemy mieszanką sera, bułki tartej i masła (do wymieszania tego najlepiej posłużyć się dłońmi, biorąc najpierw bułkę tartą i masło - wcieramy palcami w bułkę, a na końcu dodając drobno starty ser).
Piec 15 minut. Na koniec można przełożyć zapiekankę bliżej grzałki górnej, żeby wierzch się zrumienił.
*grzanki można zastąpić bułką tartą.
PS. Nie wiem jak inne rodzaje ryb, ale ja do tego przepisu użyłam pangi. Bałam się, że w piekarniku się rozpadnie, lecz nic z tych rzeczy. Sekret tkwi chyba we wcześniejszym podduszaniu.
Mniamuśna, nietypowa sałatka z tego, co prawie zawsze mamy po ręką.
składniki:
makaron z 1 łagodnej zupki chińskiej, pokruszony
2 dojrzałe pomidory
1/4 puszki kukurydzy
1/2 cebuli, pokrojona w kosteczkę
10 dkg szynki, pokrojonej w kosteczkę
52jajka ugotowane na twardo, posiekane drobniutko
majonez, śmietana
sól i pieprz, do smaku
ser żółty, tarty do posypania
sposób przygotowania:
Wszystkie składniki mieszamy razem. Doprawiamy do smaku. I odstawiamy do lodówki na 4 godziny. W tym czasie makaron robi się miękki.
Źródło: Hichotka (internet)
składniki:
makaron z 1 łagodnej zupki chińskiej, pokruszony
2 dojrzałe pomidory
1/4 puszki kukurydzy
1/2 cebuli, pokrojona w kosteczkę
10 dkg szynki, pokrojonej w kosteczkę
52jajka ugotowane na twardo, posiekane drobniutko
majonez, śmietana
sól i pieprz, do smaku
ser żółty, tarty do posypania
sposób przygotowania:
Wszystkie składniki mieszamy razem. Doprawiamy do smaku. I odstawiamy do lodówki na 4 godziny. W tym czasie makaron robi się miękki.
Źródło: Hichotka (internet)
Kontynuując temat luzowania drobiu oraz nadziewania go różnościami przedstawiam kolejny wypróbowany przepis. Nie przedłużając dalej, życzę smacznego!
składniki:
1 kurczak, ok. 1,5kg wyluzowany
sól, pieprz, mielona papryka
1/2 szklanki ryżu
po 1/2 czerwonej i zielonej papryki
2 łodygi selera naciowego
1 gałązka rozmarynu
kilka liści pietruszki
1 łyżka oliwy
2 łyżki kukurydzy z puszki
3/4 szklanki bulionu drobiowego
1-2 łyżki masła
sposób przygotowania:
1. Kurczaka posypać solą, pieprzem i papryką.
2. Warzywa umyć, pokroić w drobną kostkę. Zioła opłukać i posiekać.
3. Na oliwie smażyć warzywa przez kilka chwil. Dodać kukurydzę i smażyć jeszcze kilka minut. Przyprawić oraz dodać zioła.
4. Ryż ugotować al dente w bulionie. Musi być lekko twardy, gdyż będziemy go jeszcze piec. Następnie dodać warzywa, wymieszać.
5. Piekarnik nagrzać do 200 stp. C.
6. Tuszkę kurczaka nafaszerować, zaszyć i włożyć do dobrze wysmarowanego oliwą naczynia żaroodpornego. Na koniec położyć na wierzch plasteki masła. Piec około 80 minut polewając czas od czasu tłuszczem z pieczenia.
składniki:
1 kurczak, ok. 1,5kg wyluzowany
sól, pieprz, mielona papryka
1/2 szklanki ryżu
po 1/2 czerwonej i zielonej papryki
2 łodygi selera naciowego
1 gałązka rozmarynu
kilka liści pietruszki
1 łyżka oliwy
2 łyżki kukurydzy z puszki
3/4 szklanki bulionu drobiowego
1-2 łyżki masła
sposób przygotowania:
1. Kurczaka posypać solą, pieprzem i papryką.
2. Warzywa umyć, pokroić w drobną kostkę. Zioła opłukać i posiekać.
3. Na oliwie smażyć warzywa przez kilka chwil. Dodać kukurydzę i smażyć jeszcze kilka minut. Przyprawić oraz dodać zioła.
4. Ryż ugotować al dente w bulionie. Musi być lekko twardy, gdyż będziemy go jeszcze piec. Następnie dodać warzywa, wymieszać.
5. Piekarnik nagrzać do 200 stp. C.
6. Tuszkę kurczaka nafaszerować, zaszyć i włożyć do dobrze wysmarowanego oliwą naczynia żaroodpornego. Na koniec położyć na wierzch plasteki masła. Piec około 80 minut polewając czas od czasu tłuszczem z pieczenia.
Pamiętam dzień, w którym to zaliczyłam pierwszego gniota z ziarenkami. Było to dawno temu, ale kiedy zobaczyłam przepis Mirabelki, postanowiłam jeszcze raz sprostać zadaniu.
Jak wiadomo co gospodyni, to i zakwas jest nieco inny. Ja bym nawet powiedziała, że zdecydowanie inny, gdyz wpływa na niego nie tylko sposób robienia i przyzwyczajenia, ale także lokalna mąka, z której go wykonujemy. Obecnie mój zakwas przyżywa swój "złoty wiek" - jest żywy i pachnie świeżymi jabłkami. Dlatego uwierzyłam, że jest w stanie sprostać temu wyswaniu u unieść nie tylko ciasto pszenno-żytnie, ale także dodatek ziaren słonecznika i siemienia lnianego.
Na koniec powiem tyle, iż bez zbędnego pośpiechu mieliśmy pyszny bochenek chleba. W prawdzie upieczony dla pewności w keksówce, ale mogoący pochwalić się niezwykle regularną strukturą w środku.
Jak wiadomo co gospodyni, to i zakwas jest nieco inny. Ja bym nawet powiedziała, że zdecydowanie inny, gdyz wpływa na niego nie tylko sposób robienia i przyzwyczajenia, ale także lokalna mąka, z której go wykonujemy. Obecnie mój zakwas przyżywa swój "złoty wiek" - jest żywy i pachnie świeżymi jabłkami. Dlatego uwierzyłam, że jest w stanie sprostać temu wyswaniu u unieść nie tylko ciasto pszenno-żytnie, ale także dodatek ziaren słonecznika i siemienia lnianego.
Na koniec powiem tyle, iż bez zbędnego pośpiechu mieliśmy pyszny bochenek chleba. W prawdzie upieczony dla pewności w keksówce, ale mogoący pochwalić się niezwykle regularną strukturą w środku.
Przepis na to piernikowe szaleństwo, któro uważam za najlepszy piernik jaki dotychczas jadłam pochodzi z książki „A Treasury of Jewish Holiday Baking” Marcy Goldman. Z podanych proporcji wychodzi naprawdę duża porcja: 2 blaszki muffinek (po 12 sztuk każda) oraz jedna keksówka. Można je zmniejszyć o połowę lub nawet więcej. Niemniej jednak warto, bo efekt jest zniewalający – wilgotne, delikatne, niezwykle bogate w smaku ciasto piernikowe, któro rozpływa się w ustach. Mmmm…
Przygotowałam go z myślą o Festiwalu Pierniczków 1 XII - 7 XII 2007. Zanim jednak przejdziecie do dalszej części, proponuję wyzbyć się wszelkich wyrzutów sumienia związanych z kaloriami ;-)
składniki:
3 ½ szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
½ łyżeczki soli
4 łyżeczki cynamonu
½ łyżeczki goździków*
½ łyżeczki ziela angielskiego**
1 szklanka oleju roślinnego
1 szklanka miodu
1 ½ szklanki cukru
½ szklanki brązowego cukru (opcjonalnie)***
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szklanka kawy lub mocnej herbaty
½ szklanki świeżego soku z pomarańczy
¼ szklanki wódki lub whisky****
½ szklanki płatków migdałowych (opcjonalnie)
* użyłam samych główek rozgniecionych w moździerzu
** około 4-5 ziaren rozgniecionych w moździerzu
*** dla nas wystarczającą ilością słodyczy jest w tym przepisie biały cukier wraz z miodem
**** można zastąpić kawą lub sokiem
sposób przygotowania:
Piekarnik nagrzać do 175 stopni Celcjusza. Przygotować blaszki. Jeśli chcemy sprawić komuś słodką niespodziankę możemy upiec muffinki w specjalnie do tego przygotowanych papilotkach.
W dużej misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól i przyprawy. Zrobić dołek i dodać olej, miód, cukier, jajka, ekstrakt waniliowy, kawę, sok z pomarańczy oraz alkohol.
Używając mocnej, dużej trzepaczki lub miksera, wymieszać dokładnie wszystkie składniki, upewniając się, że na dnie nie zostały suche składniki. Utworzy się gęsta masa.
Przygotowane wcześniej formy wypełniamy do połowy ciastem, po czym posypujemy migdałami. Muffiny pieczemy około 20-25 minut; ciasto w keksówce 40-45 minut. Ciasto jest gotowe, gdy lekko przyciśnięty wierzch sprężyście powraca do swojej pierwotnej formy.
Po wyjęciu z piekarnika pozostawiamy ciasto na 15 minut do wstępnego wystygnięcia, a następnie wyciągamy je z blaszki i kładziemy na kratce.
PS. Z chęcią polałabym je czekoladą, ale to byłaby już rozpusta ;-)
Przygotowałam go z myślą o Festiwalu Pierniczków 1 XII - 7 XII 2007. Zanim jednak przejdziecie do dalszej części, proponuję wyzbyć się wszelkich wyrzutów sumienia związanych z kaloriami ;-)
składniki:
3 ½ szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
½ łyżeczki soli
4 łyżeczki cynamonu
½ łyżeczki goździków*
½ łyżeczki ziela angielskiego**
1 szklanka oleju roślinnego
1 szklanka miodu
1 ½ szklanki cukru
½ szklanki brązowego cukru (opcjonalnie)***
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szklanka kawy lub mocnej herbaty
½ szklanki świeżego soku z pomarańczy
¼ szklanki wódki lub whisky****
½ szklanki płatków migdałowych (opcjonalnie)
* użyłam samych główek rozgniecionych w moździerzu
** około 4-5 ziaren rozgniecionych w moździerzu
*** dla nas wystarczającą ilością słodyczy jest w tym przepisie biały cukier wraz z miodem
**** można zastąpić kawą lub sokiem
sposób przygotowania:
Piekarnik nagrzać do 175 stopni Celcjusza. Przygotować blaszki. Jeśli chcemy sprawić komuś słodką niespodziankę możemy upiec muffinki w specjalnie do tego przygotowanych papilotkach.
W dużej misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól i przyprawy. Zrobić dołek i dodać olej, miód, cukier, jajka, ekstrakt waniliowy, kawę, sok z pomarańczy oraz alkohol.
Używając mocnej, dużej trzepaczki lub miksera, wymieszać dokładnie wszystkie składniki, upewniając się, że na dnie nie zostały suche składniki. Utworzy się gęsta masa.
Przygotowane wcześniej formy wypełniamy do połowy ciastem, po czym posypujemy migdałami. Muffiny pieczemy około 20-25 minut; ciasto w keksówce 40-45 minut. Ciasto jest gotowe, gdy lekko przyciśnięty wierzch sprężyście powraca do swojej pierwotnej formy.
Po wyjęciu z piekarnika pozostawiamy ciasto na 15 minut do wstępnego wystygnięcia, a następnie wyciągamy je z blaszki i kładziemy na kratce.
PS. Z chęcią polałabym je czekoladą, ale to byłaby już rozpusta ;-)
Jedzenie innego mięsa niż drobiowe to prawdziwy naukowy eksperyment w naszym domu wykonywany przeze mnie na pozostałych domownikach. Jakoś się tak przyjęło, że jadamy tylko filety z kurczaka. Nóżki, udka, a już na pewno skrzydełka nie mają prawa wtargnąć się (choćby siłą) na nasz stół. Jedynie cały kurczak dostaje przepustkę.
Ostatnimi czasy próbowałam sforsować obecność nóżek. Niestety z marnym skutkiem. Nie pomogło zapiekanie, marynowanie ani niezdrowe dotatki takie jak kueczup czy majonez. Za nic nie mogły zostać zaakceptowane.
Niemniej jednak z dużym powodzeniem zjawia się raz w tygodniu wołowina. Tym razem przyrządzona zgodnie z przepisem Kermidt, która nie raz zachwyciła mnie podanymi przepisami. Pyszne, mięciutkie, wręcz rozpływające się w ustach mięsko w równie smakowitym sosie o niebanalnym, bogatym smaku, a do tego, dla przełamania miękkości, chrupiące grzanki z bułek. Mniam!
A pro po grzanek to donoszę, że od dziś jestem mianowaną podpalaczką i właścicielką od dawna porządanego palnika. Taki mały przedwczesny prezent upatrzony w Duce. Niedrogo, więc gorąco (wręcz płonąco) polecam ;-)
Ostatnimi czasy próbowałam sforsować obecność nóżek. Niestety z marnym skutkiem. Nie pomogło zapiekanie, marynowanie ani niezdrowe dotatki takie jak kueczup czy majonez. Za nic nie mogły zostać zaakceptowane.
Niemniej jednak z dużym powodzeniem zjawia się raz w tygodniu wołowina. Tym razem przyrządzona zgodnie z przepisem Kermidt, która nie raz zachwyciła mnie podanymi przepisami. Pyszne, mięciutkie, wręcz rozpływające się w ustach mięsko w równie smakowitym sosie o niebanalnym, bogatym smaku, a do tego, dla przełamania miękkości, chrupiące grzanki z bułek. Mniam!
A pro po grzanek to donoszę, że od dziś jestem mianowaną podpalaczką i właścicielką od dawna porządanego palnika. Taki mały przedwczesny prezent upatrzony w Duce. Niedrogo, więc gorąco (wręcz płonąco) polecam ;-)
Czyli jak z ryby zrobić nie-rybę? Otóż prościej niż myślałam :-) Wystarczy tylko przemielić ją przez maszynkę (i tu po raz kolejny mogę zachwalać przystawkę do KA, która robi to doskonale i jeszcze lepiej się ją po tym myje) i dodać pozostałe kotlecikowe składniki wg upodopania, pamiętając, że mamy do czynienia z rybą.
W swoim eksperymencie natchnionym przepisem Joanny użyłam pangi i mam nauczkę na przyszłość, że przy tej rybce nie można oszczędzać na soli. Kolejną modyfikacją był sos sojowy zamiast maggi, której akuratnie nie zastałam w kuchennej szafce.
Całokształt z czystym sercem mogę polecić do wszelkich wariacji, modyfikacji i jako lekarstwo na znudzenie tradycyjną postacią rybki. Jednak należy pamiętać, że przepis ten jest obciążony sporą ilością oleju użytego do smażenia i wziąć to sobie do serca i z troską o nie.
W swoim eksperymencie natchnionym przepisem Joanny użyłam pangi i mam nauczkę na przyszłość, że przy tej rybce nie można oszczędzać na soli. Kolejną modyfikacją był sos sojowy zamiast maggi, której akuratnie nie zastałam w kuchennej szafce.
Całokształt z czystym sercem mogę polecić do wszelkich wariacji, modyfikacji i jako lekarstwo na znudzenie tradycyjną postacią rybki. Jednak należy pamiętać, że przepis ten jest obciążony sporą ilością oleju użytego do smażenia i wziąć to sobie do serca i z troską o nie.