Zima za pasem, co prawda jeszcze bez śniegu, ale temperatura daje się we znaki. Lea podwoiła już swoją wagę urodzeniową w związku z czym dla wygody swojej i odpoczynku kręgosłupa postanowiłam odkurzyć wózek z głęboką gondolką i odpocząć od chusty elastycznej.
Niemniej jednak obiecałam wnikliwszą ocenę chust, które kupiłam przed przyjściem na świat Lei. Ponieważ od września nosiłam córeczkę wyłącznie w elastycznej, bawełnianej chuście lennylamb, w związku z tym tkaną bambusową pozostawię do oceny na wiosnę.
Początki...
Pierwszym zaskoczeniem przy drugiej córeczce na pewno był fakt, że posiadając chustę w zupełności zbędna jesienią okazała się być gondolka. Myślę, że nie jest to jednak dobra alternatywa dla wszystkich Pań oraz ich dzieci. Każda z nas jest inna i każdy dzidziuś także.
W moim przypadku nie było to pierwsze spotkanie z chustą, ale pierwsze z tym rodzajem. Bez większych trudności spacerowałyśmy z Leą po Lilę do przedszkola pokonując 4km ze sporym urozmaiceniem wysokości terenu. Mówiąc prościej szłyśmy raz pod górkę, a raz z górki. Przy dobrej kondycji i niewielkich gabarytach córci chusta sprawowała się pierwszorzędnie.
Doceniam w szczególności swobodę jaką daje - brak zmartwienia, gdzie zostawić wózek, czy też jak wejść do sklepu i zrobić małe zakupy. I w tym momencie podkreślam małe, ponieważ z dzieckiem w chuście raczej nie damy rady nieść zbyt dużo w rękach. No chyba, że mamy zamiar zaprawiać się do jakiegoś maratonu ;-) Nie sądzę jednak, aby było to zdrowe dla naszych kręgosłupów. Do obciążenia postawy wrócę jeszcze przy okazji wiązania.
Niemniej jednak obiecałam wnikliwszą ocenę chust, które kupiłam przed przyjściem na świat Lei. Ponieważ od września nosiłam córeczkę wyłącznie w elastycznej, bawełnianej chuście lennylamb, w związku z tym tkaną bambusową pozostawię do oceny na wiosnę.
Początki...
Pierwszym zaskoczeniem przy drugiej córeczce na pewno był fakt, że posiadając chustę w zupełności zbędna jesienią okazała się być gondolka. Myślę, że nie jest to jednak dobra alternatywa dla wszystkich Pań oraz ich dzieci. Każda z nas jest inna i każdy dzidziuś także.
W moim przypadku nie było to pierwsze spotkanie z chustą, ale pierwsze z tym rodzajem. Bez większych trudności spacerowałyśmy z Leą po Lilę do przedszkola pokonując 4km ze sporym urozmaiceniem wysokości terenu. Mówiąc prościej szłyśmy raz pod górkę, a raz z górki. Przy dobrej kondycji i niewielkich gabarytach córci chusta sprawowała się pierwszorzędnie.
Doceniam w szczególności swobodę jaką daje - brak zmartwienia, gdzie zostawić wózek, czy też jak wejść do sklepu i zrobić małe zakupy. I w tym momencie podkreślam małe, ponieważ z dzieckiem w chuście raczej nie damy rady nieść zbyt dużo w rękach. No chyba, że mamy zamiar zaprawiać się do jakiegoś maratonu ;-) Nie sądzę jednak, aby było to zdrowe dla naszych kręgosłupów. Do obciążenia postawy wrócę jeszcze przy okazji wiązania.