Od ataku związanego z kamicą trzustkową minęło już prawie pół roku. Dziś ze względu na to, że poprzedni wpis cieszy się dużą oglądalnością postanowiłam kontynuować historię związaną z dalszymi losami N. i jego choroby. Od poprzedniego wpis dużo się wydarzyło, a nawet bardzo dużo. Przez ten czas dużo się nauczyliśmy, N. popełnił kilka grzeszków dietetycznych, ale o tym później.
Kolejne zabiegi usuwania kamieni w trzustce
Na pewno najważniejszy sukcesem był pierwszy po ESWLu zabieg endoskopowy stanowiący próbę usunięcia największego prawie 2cm kamienia w trzustce po wcześniejszym potraktowaniu go falami ultradźwiękowymi w szpitalu Mazovia w Warszawie. Do efektu podchodziłam sceptycznie, ponieważ wg statystyk potrzeba średnio 4 zabiegów ultradźwiękowych, aby rozkruszyć złóg. Niemniej jednak w Polsce takich łączonych zabiegów nie robi się zbyt dużo, dlatego też efekt pierwszego rozkruszania ultradźwiękami trudno było ocenić nie przeprowadzając zabiegu endoskopowego.Złóg po potraktowaniu go ultradźwiękami pękł, ale trudno było ocenić w jakim stopniu. Przy zabiegu endoskopowym poddano go kruszeniu mechanicznemu i tak oto udało się go usunąć już za pierwszym razem. Wg opinii lekarzy dość duży wpływ na stan złogu miała założona wcześniej rurka, która powodowała coś w rodzaju zwierzenia struktury złogu przed zabiegiem. Poza usunięciem największego kamienia usunięto także kilka mniejszych, przy czym zabieg przerwano ze względu na ilość kamieni oraz w trosce o kondycję narządu. Po całej akcji założono kolejny dren i wypisano N. już na drugi dzień po zabiegu do domu z kolejnym terminem na usunięcie pozostałych kamieni.
Ten zabieg również mamy już za sobą. Pod koniec czerwca N. przeszedł kolejny zabieg usunięcia pozostałych kamieni. Z karty informacyjnej wynika, iż złogi usunięto praktycznie całkowicie, a po usunięciu starych nie pozostało już w trzustce najmniejszego śladu :) Ze względu jednak na powikłania zabiegów endoskopowych doszło do zwężenia przewodu trzustkowego w dwóch miejscach przez co wymagane było założenie stentu rozszerzającego jego światło. Po tym zabiegu N. pozostał w Endoterapii w Warszawie na dwa dni obserwacji po czym powrócił do domu w lepszej kondycji niż poprzednio. Pierwsze dni z nowym ustrojstwem nie były łatwe, ponieważ stent rozszerza się przez parę dni. Ciągnięcia w lewym boku, kłucie było jednak bardziej komfortowe niż ogólne samopoczucie po usunięciu wcześniejszego, największego złogu. Tam podrażnienie trzustki było znacznie większe.
W między czasie badaniom genetycznym pod kątem tej samej mutacji co u N. zostali poddani jego rodzice. Okazało się, że są nosicielami połówek allelów, które w komplecie odziedziczył N. W szpitalu wojewódzkim dowiedzieliśmy się, że nie ma przesłanek, aby badaniom poddano kolejnych członków rodziny czyli obydwu młodszych braci mojego męża. Aż trudno w to uwierzyć, ponieważ na karcie z wynikami wyraźnie pisze, że zaleca się przebadanie krewnych badanych osób. Niemniej jednak zarówno jeden jak i drugi z braci mieli w przeszłości incydenty związane z nagłymi bólami brzucha pod lewym żebrem. Dlatego sprawę badań będziemy chcieli nadal kontynuować.
Dieta trzustkowa cd.
Przez 6 miesięcy staraliśmy wyklarować to, co wiemy o diecie trzustkowej. Niekiedy w następstwie metody prób i błędów oraz - co się często słyszy - wg indywidualnej tolerancji chorego. Zarówno N. jak i ja z małą nauczyliśmy się liczyć zawartość tłuszczu w przygotowywanych posiłkach. Możliwe, że nieco łatwiej nam to przychodzi dlatego, że nigdy nie jedliśmy tłusto, a i tolerancja N. na minimalne ilości zdrowych tłuszczów jest stosunkowo duża i bardzo dobra. Niemniej w diecie N. pojawia się od czasu od czasu kulinarny grzeszek taki jak: danie pod tytułem pieczony filet z łososia, który to uchodzi za tłustą rybę. N. stawia w tym przypadku jednak na ilość i takim łososiem raczy się rzadko oraz w małej ilości.
Poza tym raz na wielkie święto robię również naleśniki na zupełnie suchej patelni teflonowej, do których ciasta idzie zaledwie 1 łyżka oleju słonecznikowego. Takie naleśniki smażę na jasnozłoty kolor tylko do momentu, kiedy ciasto jest gotowe.
Śniadaniem mistrzów są pancakesy z bogatymi w antyoksydanty borówkami, na które przepis zaczerpnęłam w jednej z wcześniej prezentowanych książek wegańskich. Takie pancakesy również przygotowuję na suchej patelni.
Po żadnym z wyżej wymienionych rzeczy N. nie ma dolegliwości bólowych ani żadnego dyskomfortu. Żadno w tych dań nie przekracza także dopuszczalnej zawartości tłuszczów i w żadnym nie ma tłuszczów zwierzęcych czy też wysoko przetworzonych. Obecnie wiele dotychczas jedzonych ulubionych dań N. zmodyfikowałam tak, aby spełniały tłuszczowe normy. Najważniejszy jest jednak przy każdym z takich dań umiar. Przy diecie trzustkowej wystarczy zwykłe przejedzenie, a wtedy nie ścisłe trzymanie się listy dozwolonych składników. Nawet wtedy można z przejedzenia doigrać się niezłego ataku bólu.
Jako godne pochwały pojawiają się w naszej kuchni przyprawy takie jak imbir czy kurkuma, które na Wschodzie cenione są za właściwości przeciwzapalne i antynowotworowe, co w przypadku schodzeń genetycznych ma duże znaczenie.
Do ciekawostek, które wyszperałam w zagranicznym internecie należą czerwone winogrona i... czerwone wino. Nie wiemy, jak się to ma w praktyce, ponieważ alkohol to rzecz, z której N. może zrezygnować w życiu bardzo szybko (w przeciwieństwie do czekolady i jej smaku), ale często przewija się ono na liście rzeczy dozwolonych przy przewlekłym zapaleniu trzustki na stronach angielskojęzycznych np. tutaj. Oczywiście nie chodzi tu o jakieś niebotyczne ilości, a jedynie o bardzo niewielkie i okazyjne, a samo wino jest wyszczególniane ze względu na zawartość m.in. resweratrolu oraz silnych antyoksydantów, które są niezbędne w diecie trzustkowej. Jak to z tym winem jest naprawdę? Odsyłam na polskie fora, gdzie znajdziecie śmiałków cierpiących na chorobę trzustki, którym to symboliczna lampka raz na wielkie święto nie szkodzi :-)
Poza tym raz na wielkie święto robię również naleśniki na zupełnie suchej patelni teflonowej, do których ciasta idzie zaledwie 1 łyżka oleju słonecznikowego. Takie naleśniki smażę na jasnozłoty kolor tylko do momentu, kiedy ciasto jest gotowe.
Śniadaniem mistrzów są pancakesy z bogatymi w antyoksydanty borówkami, na które przepis zaczerpnęłam w jednej z wcześniej prezentowanych książek wegańskich. Takie pancakesy również przygotowuję na suchej patelni.
Po żadnym z wyżej wymienionych rzeczy N. nie ma dolegliwości bólowych ani żadnego dyskomfortu. Żadno w tych dań nie przekracza także dopuszczalnej zawartości tłuszczów i w żadnym nie ma tłuszczów zwierzęcych czy też wysoko przetworzonych. Obecnie wiele dotychczas jedzonych ulubionych dań N. zmodyfikowałam tak, aby spełniały tłuszczowe normy. Najważniejszy jest jednak przy każdym z takich dań umiar. Przy diecie trzustkowej wystarczy zwykłe przejedzenie, a wtedy nie ścisłe trzymanie się listy dozwolonych składników. Nawet wtedy można z przejedzenia doigrać się niezłego ataku bólu.
Jako godne pochwały pojawiają się w naszej kuchni przyprawy takie jak imbir czy kurkuma, które na Wschodzie cenione są za właściwości przeciwzapalne i antynowotworowe, co w przypadku schodzeń genetycznych ma duże znaczenie.
Do ciekawostek, które wyszperałam w zagranicznym internecie należą czerwone winogrona i... czerwone wino. Nie wiemy, jak się to ma w praktyce, ponieważ alkohol to rzecz, z której N. może zrezygnować w życiu bardzo szybko (w przeciwieństwie do czekolady i jej smaku), ale często przewija się ono na liście rzeczy dozwolonych przy przewlekłym zapaleniu trzustki na stronach angielskojęzycznych np. tutaj. Oczywiście nie chodzi tu o jakieś niebotyczne ilości, a jedynie o bardzo niewielkie i okazyjne, a samo wino jest wyszczególniane ze względu na zawartość m.in. resweratrolu oraz silnych antyoksydantów, które są niezbędne w diecie trzustkowej. Jak to z tym winem jest naprawdę? Odsyłam na polskie fora, gdzie znajdziecie śmiałków cierpiących na chorobę trzustki, którym to symboliczna lampka raz na wielkie święto nie szkodzi :-)
Suplementacja i witaminy w chorobach trzustki
Ważne w profilaktyce witaminy, mikroelementy, zioła i inne dobrodziejstwa, o których warto pamiętać:
- witaminy, w szczególności te o działaniu przeciwrodnikowym A, C, E oraz D, a także ważne witaminy z grupy B i mikroelementy: magnez, wapń, cynk i selen,
- kwasy Omega 3, pomagając zmniejszyć stan zapalny oraz wzmacniają odporność,
- koenzym Q10 - antyoksydant, który poprawia kondycję układu immunologicznego,
- witamina C - wszechobecna w formie naturalnej jest także silnym antyoksydantem,
- probiotyki wspomagają pracę układu trawiennego,
- zielona herbata posiada silne właściwości antyoksydacyjne,
- święta bazylia - znana i ceniona w Azji roślina o wielu właściwościach w tym również silnym działaniu antyoksydacyjnym,
- rhodiola (Rhodiola rosea) wspomaga układ odpornościowy,
- koci pazur (ang. Cat's Claw lub łac. Uncaria tomentosa) właściwości przeciwzapalne i odpornościowe,
- grzyb reishi (Ganoderma lucidum) znany jako „eliksir nieśmiertelności”, już od 2 tysięcy lat jest bardzo ceniony w chińskiej farmakopei. Działa przeciwzapalnie i wzmacnia odporność.
- amla, czyli indyjski agrest (Emblica officinalis) jest ceniona w Ajuwedzie od setek lat. Posiada silne właściwości antyoksydacyjne.
- ekstrakt z nasion winogron (Vinis vinifera) kolejna dawka cennych antyoksydantów.
- korzeń lukrecji (Glycyrrhiza glabra)
- korzeń imbiru (Zingiber officinale)
- żeń-szeń (Panax ginseng)
- korzeń piwonii lekarskiej (Paeonia officinalis)
- kora cynamonu (Cinnamomum verum)
Źródło danych: University of Maryland Medical System
3 komentarze
Dałabym wszystko za dobrze przyswajalną kurkumine,
OdpowiedzUsuńwypróbowałam już wiele produktów ale żaden z nich nie był zadawalający,
fakt pokusiłam się na niską cene i może to mnie zgubiło.
Polecam licur jedyny taki produkt o tak wysokim przyswajaniu , w dodatku jest naturalny . Mi pomógł bardzo i teraz nie kupiłabym żadnego innego nie ważne za jaką cenę
Usuńa jak do tego wszystkiego ma się zioło koci pazur? i jaką formę lepiej jest wybrać? koci pazur tabletki, czy kapsułki? proszę o odpowiedź, bo planuję zacząć brać właśnie to zioło
OdpowiedzUsuń