Luty zaczynam od powtórki dawnego przepisu. Oczywiście robimy go zdecydowanie częściej niż zamieszczam o tym informacje na blogu, bo jest to jeden z naszych ulubionych przepisów, który N. lubi przyrządzać, a ja przyznam szczerze, że przy Lilii miło jest, gdy ktoś inny przygotuje coś smacznego na obiad. Tym bardziej, kiedy jest to ukochany mężczyzna :-)
Bazowym przepisem do tego było niby-risotto zaczerpnięte ze strony Kamisa. W oryginalnym przepisie figurują parówki, jednak wcześniej nie byłam do nich przekonana. Eksperymentu dokonał N. gdy ostatnio przygotowując obiad odkrył, że nie mamy kurczaka i użył parówek z serem z Indykpolu. Przyznam, że wyszło bardzo smacznie.
PS. Od czasu wpisania przepisu na niby-risotto skracam zdecydowanie czasy duszenia do 5 minut i 10 minut. Pozostałe wg uznania i twardości składników.
Bazowym przepisem do tego było niby-risotto zaczerpnięte ze strony Kamisa. W oryginalnym przepisie figurują parówki, jednak wcześniej nie byłam do nich przekonana. Eksperymentu dokonał N. gdy ostatnio przygotowując obiad odkrył, że nie mamy kurczaka i użył parówek z serem z Indykpolu. Przyznam, że wyszło bardzo smacznie.
PS. Od czasu wpisania przepisu na niby-risotto skracam zdecydowanie czasy duszenia do 5 minut i 10 minut. Pozostałe wg uznania i twardości składników.