Luty zaczynam od powtórki dawnego przepisu. Oczywiście robimy go zdecydowanie częściej niż zamieszczam o tym informacje na blogu, bo jest to jeden z naszych ulubionych przepisów, który N. lubi przyrządzać, a ja przyznam szczerze, że przy Lilii miło jest, gdy ktoś inny przygotuje coś smacznego na obiad. Tym bardziej, kiedy jest to ukochany mężczyzna :-)
Bazowym przepisem do tego było niby-risotto zaczerpnięte ze strony Kamisa. W oryginalnym przepisie figurują parówki, jednak wcześniej nie byłam do nich przekonana. Eksperymentu dokonał N. gdy ostatnio przygotowując obiad odkrył, że nie mamy kurczaka i użył parówek z serem z Indykpolu. Przyznam, że wyszło bardzo smacznie.
PS. Od czasu wpisania przepisu na niby-risotto skracam zdecydowanie czasy duszenia do 5 minut i 10 minut. Pozostałe wg uznania i twardości składników.
7 komentarze
o, risotto z parówkami brzmi całkiem smacznie. i jak pięknie, kolorowo na tym twoim talerzu.
OdpowiedzUsuńDziekuje. Za to "kolorowo" bardzo lubie ten przepis :-)
OdpowiedzUsuńOj,ja tez lubię, gdy ukochany robi mi coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńsmacznie tu u Ciebie... no i fajne zdecia robisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzieki Slav.
OdpowiedzUsuńAniu szkoda tylko, ze tak rzadko ;-)
Uwielbiam takie dania, szybko się je robi i świetnie smakują. Muszę niedługo zrobić Twoje risotto :)
OdpowiedzUsuńSounds bardzo smacznie i całkiem łatwo, koniecznie spróbuję kiedy dopadnie mnie opcja pt. "nie mam czasu za bardzo gotować, a bardzo mam ochotę zjeść coś normalnego";) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń