Mimo drastycznego końca przygotowań związanego z przyklejeniem się chlebka do koszyka zwycięsko wyszedł z opresji. Jak to określiła mirabelka takie chleby wychodzą po prostu bardziej rustykalne, czego może do końca na zdjęciu nie widać, ale musicie uwierzyć mi na słowo.
Chociaż największego głodomora w domu brak to i tak piekę chleby prawie codziennie. Sąsiadka uważa, że to zbędna zabawa i że jej by się nie chciało, bo i tak woli chleb z piekarni. Ciekawe tylko skąd ta pewność skoro nigdy nie jadła takiego prawdziwie domowego wypieku :-)
Chociaż największego głodomora w domu brak to i tak piekę chleby prawie codziennie. Sąsiadka uważa, że to zbędna zabawa i że jej by się nie chciało, bo i tak woli chleb z piekarni. Ciekawe tylko skąd ta pewność skoro nigdy nie jadła takiego prawdziwie domowego wypieku :-)
Ten chlebek piekłam już drugi raz. Za pierwszym razem posłużył mi do testów sprawnościowych zakwasu, a jednocześnie przeżył nieoczekiwany test wytrzymałościowy związany z awarią piekarnika. Mimo wszelkich trudności przeczekał do rana i był zjadliwy, choć troszeczkę za kwaśny.
Tym razem upiekłam go w nowym nabytku dzięki uprzejmości firmy Monna Sp. z. o. o, która zaoferowała mi ostatni magazynowy egzemplarz poza aukcją (za co serdecznie dziękuję). Romertopf bardzo miło mnie zaskoczył, chociaż miałam obawy, że nie uda mi się za pierwszym razem wydobyć chlebka w całości. Wyszedł cudny z wielkimi dziurami, tak jak tego oczekiwałam.
PS. Nie wiem tylko dlaczego moje chleby są wyczuwalnie kwaśne mimo użycia np. 1 łyżki zakwasu. Nie mam jeszcze na tyle doświadczenia, by mówić, czy jest to normalne czy też nie, ale sama wolałabym, żeby były w mniejszym stopniu zdominowane przez tą kwasowość.
Tym razem upiekłam go w nowym nabytku dzięki uprzejmości firmy Monna Sp. z. o. o, która zaoferowała mi ostatni magazynowy egzemplarz poza aukcją (za co serdecznie dziękuję). Romertopf bardzo miło mnie zaskoczył, chociaż miałam obawy, że nie uda mi się za pierwszym razem wydobyć chlebka w całości. Wyszedł cudny z wielkimi dziurami, tak jak tego oczekiwałam.
PS. Nie wiem tylko dlaczego moje chleby są wyczuwalnie kwaśne mimo użycia np. 1 łyżki zakwasu. Nie mam jeszcze na tyle doświadczenia, by mówić, czy jest to normalne czy też nie, ale sama wolałabym, żeby były w mniejszym stopniu zdominowane przez tą kwasowość.
Myślałam, że zwykły smażony kurczak nie może mnie już zaskoczyć. A jednak! Myliłam się. Jak tylko wpadła mi w ręcę książka "Kuchnia dalekowschodnia" Renate Faller zmieniłam zdanie. Na pierwszy ogień poszedł kurczak marynowany.
Wspaniałe połączenie marynaty na 2-4 pojedyncze filety z kurczaka:
1 łyżka miodu,
1 łyżka octu, sól,
1 łyżka ketczupu,
1 łyżka sosu sojowego,
1 przeciśnięty ząbek czosnku,
1/2 łyżeczki przyprawy "5 smaków",
1 łyżka oleju.
Później krótko obsmażamy. Ściągamy z patelni, kroimi na kawałki i panierujemy w jajku i w 5-6 łyżek bułki tartej z skórką otartą z cytryny i 1/2 łyżeczki startego świeżego imbiru. Smażyć na złoty kolor.
Wspaniałe połączenie marynaty na 2-4 pojedyncze filety z kurczaka:
1 łyżka miodu,
1 łyżka octu, sól,
1 łyżka ketczupu,
1 łyżka sosu sojowego,
1 przeciśnięty ząbek czosnku,
1/2 łyżeczki przyprawy "5 smaków",
1 łyżka oleju.
Później krótko obsmażamy. Ściągamy z patelni, kroimi na kawałki i panierujemy w jajku i w 5-6 łyżek bułki tartej z skórką otartą z cytryny i 1/2 łyżeczki startego świeżego imbiru. Smażyć na złoty kolor.
W warkoczu z makiem i rodzynkami poza nieziemskim smakiem i zapachem nie byłoby nic szczególnego, gdyby nie to, że piecze się go bez użycia drożdży (pisząc "bez drożdży" mam na myśli takie instant w torebce lub świeże w kostce), a także bez proszku do pieczenia. Nic z tych rzeczy, chociaż nie do końca.
W rzeczywistości ciasto nie rośnie samo z siebie. Pomagają mu w tym wyhodowane w zakwasie dzikie drożdże. Jednak smak i zapach ciągle przypomina klasykę. A do tego słodko pachnąca złota skórka. Można pałaszować solo, z pysznym swojskim masłem lub nowocześnie z masłem orzechowym. Jedno jest pewne - każdy robi to na swój sposób i szybko się przy tym zapomina.
Po prostu poezja!
W rzeczywistości ciasto nie rośnie samo z siebie. Pomagają mu w tym wyhodowane w zakwasie dzikie drożdże. Jednak smak i zapach ciągle przypomina klasykę. A do tego słodko pachnąca złota skórka. Można pałaszować solo, z pysznym swojskim masłem lub nowocześnie z masłem orzechowym. Jedno jest pewne - każdy robi to na swój sposób i szybko się przy tym zapomina.
Po prostu poezja!
Po prostu ugotowałam zapiekankę makaronową z kurczakiem (tu oryginalnie występował indyk) i krewetkami, choć zwolenniczką przepisów Pascala nie jestem, to zdarza mi się czasami zaglądnąć na jego stronę w poszukiwaniu czegoś, co odmieni mój stosunek do jego kuchni. Dzisiaj prawie się udało. Prawie, ponieważ wszystkim smakowało oprócz mnie.
Po zjedzeniu doszłam do wniosku, że niepotrzebnie zrobiłam 0,5l rosołu z kostki, skoro w przepisie użyto tylko 125ml (z zastrzeżeniem, iż parę punktów wyżej trzeba zagotować 0,5l wody i w niej rozpuścić kostkę rosołową Knorr'a). Kurczak wyszedł zachęcająco, ale niec poza tym, nie urzekał mnie smak podsmażonej papryki z makaronem i czas od czasu pojawiającym się kawałkiem mięska. To jeden z tych przepisów, do których nigdy nie wrócę. Do tego ementaler tarty na tarku?! Przynajmniej w mojej okolicy występuje tylko w wersji topionej.
Po zjedzeniu doszłam do wniosku, że niepotrzebnie zrobiłam 0,5l rosołu z kostki, skoro w przepisie użyto tylko 125ml (z zastrzeżeniem, iż parę punktów wyżej trzeba zagotować 0,5l wody i w niej rozpuścić kostkę rosołową Knorr'a). Kurczak wyszedł zachęcająco, ale niec poza tym, nie urzekał mnie smak podsmażonej papryki z makaronem i czas od czasu pojawiającym się kawałkiem mięska. To jeden z tych przepisów, do których nigdy nie wrócę. Do tego ementaler tarty na tarku?! Przynajmniej w mojej okolicy występuje tylko w wersji topionej.