Po raz kolejny wracamy myślami do czerwcowego spotkania w siedzibie Knorra i zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami dziś opowiem Wam wszystko ze szczegółami.
Do Warszawy wyjechaliśmy z samego rana z 2-godzinnym zapasem na ewentualne korki i nieprzewidziane wydarzenia drogowe, których nigdy nie brakuje na kilkuset kilometrowej trasie. Oczywiście nie mogło obejść się bez niespodzianek. Tym razem zaskoczyła nas nawigacja, która nie za bardzo chciała dowieźć nas na miejsce za pierwszym razem. Na szczęście po kilkakrotnym zawracaniu trafiliśmy na miejsce przed czasem.
Z umówionego miejsca odebrałam nas Bogusia, którą serdecznie pozdrawiamy :-) I w tym momencie zaczęła się już właściwa przygoda z Knorrem. Podekscytowanie pozwoliło nam szybko zapomnieć o zmęczeniu podróżą. Mała L. nadrobiła zaległości śpiąc podczas jazdy, w związku z czym była również ciekawa tego, co się wydarzy.
Do Warszawy wyjechaliśmy z samego rana z 2-godzinnym zapasem na ewentualne korki i nieprzewidziane wydarzenia drogowe, których nigdy nie brakuje na kilkuset kilometrowej trasie. Oczywiście nie mogło obejść się bez niespodzianek. Tym razem zaskoczyła nas nawigacja, która nie za bardzo chciała dowieźć nas na miejsce za pierwszym razem. Na szczęście po kilkakrotnym zawracaniu trafiliśmy na miejsce przed czasem.
Z umówionego miejsca odebrałam nas Bogusia, którą serdecznie pozdrawiamy :-) I w tym momencie zaczęła się już właściwa przygoda z Knorrem. Podekscytowanie pozwoliło nam szybko zapomnieć o zmęczeniu podróżą. Mała L. nadrobiła zaległości śpiąc podczas jazdy, w związku z czym była również ciekawa tego, co się wydarzy.