To już trzy lata odkąd w naszym mini ogródku pojawiły się podwyższone grządki (tutaj), a nam wydaje się, jakby to było wczoraj. Wiosna w pełni. Powoli odradzają się truskawki i zioła rozpieszczone pierwszymi słonecznymi dniami. Zieleni się oregano, które rok w rok sukcesywnie rozrasta się zabierając "teren" innym roślinnym lokatorom.
Nieustraszony tymianek odradza się po zimie przytulony do oregano. Często nasiewa się w kamykach na ścieżce obok grządki dowodzą tego w jak trudnych warunkach potrafi rosnąć.
Po paru latach całkowicie amatorskich obserwacji, bo nasze grządki to tylko dodatek do małego ogrodu, kompromis i namiastka tego co lubię. Podwyższenie grządek to przede wszystkim komfort.
Po pierwsze są łatwe do upilnowania i porządkowania.
Po drugie nie muszę tak walczyć ze ślimakami, ponieważ nie chce się im wchodzić po szorstkich ścianach. W najgorszym roku, kiedy była wręcz plaga tych stworzeń obsypywałam zewnętrzne krawędzie ścieżki dookoła grządek nie ingerując w ziemię, w której rosną kuszące je przysmaki.
Po trzecie mam możliwość kontroli jakości ziemi w grządce. Od samego początku jest to ziemia kupiona pod warzywa, a nie gliniasta, nieprzepuszczalna i twarda - jak ta, którą mamy tu wszędzie.
Po czwarte są idealne dla dzieci, które uczą się dbania o własny mini ogródek. Z radością obserwują dojrzewające na nich warzywa i owoce, a nawet ukradkiem podszczypują szczypiorek czy też inne aromatyczne zioła.
Po piąte mogę na nich stworzyć mini inspekty, dzięki którym w ubiegłym roku już w maju cieszyliśmy się pyszną młodą marchewką bez pestycydów.
Po szóste zawsze wyglądają ładnie. Drewno ma swój urok i nawet takie zmęczone przez słońce i deszcz nadal prezentuje się uroczo.
Po siódme nie trzeba ich plewić. Sporadycznie wyrasta na nich jakaś nieproszona roślinka zasadzona przez przelatujące ptaki.
Po ósme możesz dopasować ich wygląd do reszty ogrodu i stworzyć przepiękny i użyteczny zakątek na przydomowe uprawy.
Podwyższone grządki - co uprawiać?
W takim typie uprawy sprawdzą się wszelkiego rodzaju zioła odporne na mrozy. Z powodzeniem od początku założenia grządek odrasta oregano, tymianek, szczypiorek, mięta i natka pietruszki. Cztery pierwsze zasadzone z lenistwa z marketowych sadzonek kupionych na stoisku z warzywami. Jak widać wcale nie trzeba się dużo wysilać, aby mieć własny zielnik. Niemniej trzeba uważać na to jak te zioła z roku na rok się rozrastają. Szałwię musieliśmy eksmitować już po roku, bo przeobraziła się w pokaźnej wielkości krzak i zajęła 1/4 powierzchni grządki. Teraz dumnie stoi przed domem. Podobnie oregano i mięta są ziołami, które wyróżniają się dużą ekspansją. Oregano rozrasta się jak kobierzec zwiększając swoją powierzchnię z miesiąca na i miesiąc. Zaś mięta wypuszcza podziemne kłącza, dzięki którym nowe odrosty pojawiają się niespodziewanie w różnych miejscach grządki. Łatwo jest opanować szczypiorek i natkę, które stronią od dominacji i niespodzianek. Wszystkie zioła są dostępne od wczesnej wiosny do wczesnej zimy - właściwie to do pierwszych mocniejszych śniegów.Pomidorki koktajlowe - najlepiej odmiany odporne na zarazę ziemniaczaną np. koralik - która zaoszczędzi nam zmartwień i uchroni przed koniecznością oprysków i ratowania roślin. Z racji tego, że tuż za siatką mamy pole uprawne (na zmianę pszenica i kukurydza) a całkiem niedaleko rok w rok spory obszar pola z uprawą ziemniaków już po roku przerzuciłam się na pomidorki koktajlowe. Są bezproblemowe. Ich okres wegetacji jest długi. Na grządce mam ok. 8 krzaczków i starcza nam to w okresie letnim na całkowite pokrycie popytu związanego z podjadaniem pomidorków przez dzieci a także do gotowania tak lubianych przez nas makaronów z prostymi włoskimi dodatkami i (właśnie) pomidorkami.
Truskawki są na grządce tylko dodatkiem dla dzieci. Nie ma z nich wielu owoców, bo mamy je zaledwie w połowie jednej grządki, ale zawsze można coś sobie smacznego urwać. Z racji tego, że sezon na truskawki trwa krótko nie należą do moich grządkowych faworytów.
Marchewka tę siała w ubiegłym roku w pierwszy słoneczny dzień lutego. Zwariowałam? Możliwe, ale już w maju pod agrowłókniną mieliśmy pyszną młodą marchewkę, którą sukcesywnie zajadaliśmy do jesieni. Na samą myśl o jej smaku aż ślinka cieknie. Mniam!
Zielony słodki groszek jeśli lubicie świeże dodatki do sałatek i zup to strzał w dziesiątkę. Dla mnie to także powrót do dzieciństwa. Moja babcia siała groszek, którym zajadałam się przesiadując wśród grządek :)
Buraki na podwyższonej grządce potrzebują dobrego nawodnienia i więcej uwagi. Niestety zasiałam je przed strasznie suchym latem. Nie miałam czasu na doglądanie ich, ale z założenie miały posłużyć jako źródło młodej botwiny. Sprawdziło się. Z samych korzeni niewiele udało się zrobić, gdyż były małe.
Fenkuł niestety nie wstrzeliłam się z odpowiednim okresem wegetacji. Zasiałam go wcześniej, aby zdążył urosnąć, jednak w ubiegłym roku pod koniec wakacji szybko nastały zimne i mało słoneczne dni. Rośliny przestały rosnąć i jedyne co się przydało przed tym, jak z niecierpliwością czekała na bulwy to nać. Szkoda, bo bardzo lubimy koper włoski. Być może jeszcze raz spróbuję i tym razem szczęście dopisze.
Cukinie co prawda nie trzymam ich na grządce, a jedynie zasiewam do wstępnego wzrostu. Widać jednak że stanowisko to dobrze im służy i z pewnością podobałoby się im na podwyższeniu przez cały okres wegetacji. Niestety są to rośliny duże i ekspansywne (zależy to także od odmiany) dlatego jak tylko podrosną osiągając 3-4 liście wysadzam je do ziemi w innym regionie ogrodu. Dzięki temu mają szansę przeżyć i nie padają ofiarą ślimaków.
Bakłażany udało mi się je wyhodować i nawet mieliśmy kilka sztuk. Niestety jak się później dowiedziałam to warzywa, które lubią jeść szkodniki. Mieliśmy na nich stonki, gąsienice i inne ustrojstwa. Pod koniec lata dowiedziałam się od kolegi mojego męża, że są trudne w uprawie i jemu nigdy nie udało się osiągnąć z uprawy żadnych zbiorów... Chyba powinnam się cieszyć ;)
Bazylia sałatowa to istny must-have. Mięsiste liście, solidne rośliny i super aromat. Idealna do sałatek. Doskonała w uprawie. Jedyny minus to to, że nie tylko my ją kochamy - trzeba uważać na owady.
Podwyższone grządki - konserwacja
W tym roku konieczna będzie zewnętrzna impregnacja drewna, z którego zbudowane są grządki. Niestety stoją w takim miejscu, że są niemal przez cały dzień w słońcu, a gdy przychodzą zimniejsze dni drewno smagane jest deszczem, wiatrem i śniegiem. Dlatego będę rozglądać się za czymś bardziej odpornym na warunki atmosferyczne. Miałam nadzieję, że zastosowana na placu zabaw lazura okaże się wytrzymalsza niż zwykły impregnat, ale tam również konieczna będzie renowacja wielu elementów.
Z pozytywnych rzeczy - ciągle jeszcze utrzymuje się wewnątrz wyścielona agrowłóknina. Myślałam, że szybko postrzępi się i będzie wyglądać brzydko, ale wcale tak nie jest.
1 komentarze
W moim przyszłym ogrodzie prawdopodobnie będę miała uprawy skrzynkowe. Twoje doświadczenia bardzo mi się przydadzą.
OdpowiedzUsuń