Wiadomości z grządki i ogrodu

niedziela, sierpnia 24, 2014

Powolutku ochładza się, a wakacje dobiegają końca. Czuję, że już czas nieco podsumować pierwsze lato z naszymi grządkami. Co prawda jeszcze wiele się tam dzieje i mam nadzieję, że pogoda dopisze, ale już teraz mamy za sobą niewielki bagaż doświadczeń związany z własną malutką, przydomową uprawą.


Dziś nie wyobrażam sobie naszego ogrodu bez własnoręcznie wykonanych duuuużych "doniczek". Tak z przekąsem nazywają je złośliwi, ale przecież właśnie w tym tkwi istota podwyższonych grządek, że z wyglądu przypominają mega skrzynki na rośliny. Nasz niewielki ogród zyskał dzięki nim ładną i estetyczną strefę uprawną na własnie potrzeby - niekoniecznie w pełni zaspokajające letni popyt. Niemniej jednak nic tak bardzo nie cieszy jak świeże truskawki wczesnym latem czy własny ziołowy zakątek bujnie porośnięty bazylią i oregano, pachnącą szałwią, słodką stewią, tradycyjnym szczypiorkiem i natką. Ten zestaw polecam każdemu początkującemu. Zachwyci ciekawskie pociechy i zaspokoi ich pragnienia na słodkie przekąski prosto z grządki, a także pozwoli urozmaicić domowe dania dzięki świeżości ziół, które nie wymagający zbyt wiele pracy poza ich posianiem.

Obok pachnących ziół posiałam w wiosną szpinak oraz słodki groszek. Niestety szpinak po podrośnięciu zaatakowały gąsieniczki, które ukradkiem rosły sobie w podstawie łodygi doprowadzając do obumierania całych roślin. Z uprawy szpinaku niestety nic nie zostało, więc po zebraniu groszku, który dumnie wspinał się po przygotowanej drabince z odzysku, posadziłam w tym miejscu dwa krzaczki pomidorków, które przesadziłam z drugiej grządki próbując ratować swoje pomidorowe plony przed zarazą ziemniaczaną. Pomidorki obok bakłażanów postanowiłam posadzić na drugiej grządce. Zrobiłam to nieco gęściej niż zaleca producent nasion, ponieważ w grządce nie ma te zbyt dużo miejsca. Może to również przyczyniło się do pojawienia się zarazy ziemniaczanej, która była dla mnie tegoroczną pierwszą i największą zmora z jaką przyszło się mi uporać.


Byłam wprost załamana, kiedy na przełomie lipca i sierpnia nasze piękne krzaczki obsypane kiściami pomidorków zaczęły z dnia na dzień umierać. Zaczęło się niewinnie od brązowych plam gwałtownie poszerzających swój obszar. Na początku niemal każdego dnia obskubywałam chore liście. Było tego coraz więcej i więcej. Plamy pojawiły się także na większych owocach, a mniejsze zaczęły same opadać. Nasza sąsiadka miała ten sam problem nie tylko na grządkach, ale także w mniejszym stopniu tunelu. Przyznała, że każdego roku obiecuje sobie, że to ostatni raz, kiedy sadzi pomidory, ponieważ każdego roku jest to samo. Żeby nie było zbyt łatwo tuż za siatką po sąsiedzku mamy co roku pole pszenicy, owsa albo kukurydzy. Podejrzewam, że to również nie ułatwi nam w przyszłości uprawy naszego niewielkiego ogródka.

Była zdesperowana. Codzienne doglądanie i podlewanie miało pójść ot tak na darmo. Czułam się zobowiązana, bo pierwsze pomidorowe krzaczki przyniosła moja mama, a pozostałe wyhodowałam z nasion. Ratunkiem na zarazę... niestety... okazał się jednorazowo zastosowany oprysk. Wiele owoców opadło. Jednego krzaczka nie udało się uratować i w całości musiałam go usunąć. Pozostałe udało się uratować, a po 3 tygodniach od oprysku nie było znać, że roślinom coś dolegało. Bałam się, że oprysk trzeba będzie powtórzyć, ponieważ na wielu stronach czytałam, że powinno się go powtarzać za zachowaniem okresu karencji na zmianę z innymi. Na szczęście obyło się bez dodatkowych terapii chemią. Dziś niemal codziennie zrywam z grządki małą kobiałkę świeżych, pachnących pomidorków. A krzaczki uginają się pod ciężarem dojrzewających kiści. Na samą myśl mruczę: mniam!


W drugim zakątku ogrodu powoli widać już jesień. Kwitnie jeszcze hortensja, która miała być czerwona. Z czasem pogodziłam się z faktem, że nie jest, bo równie pięknie prezentują się jej prześliczne kwiatostany. Zaś w półcienistym zaciszu zakwitły lilie.


A tuż obok nich pracowite pszczoły bujają się na wyciągniętych w kierunku słońca kwiatach czarującej zapachem lawendy.


Jest nostalgicznie, ale słonecznie i pięknie. Za to kocham detale w naszym ogrodzie.


  • Share:

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Zapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 3000 blogów z 22

    kategorii.
    Należy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam

    pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników, którzy codziennie

    korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i

    większego ruchu na blogu.

    Serdecznie zapraszamy! :-)

    OdpowiedzUsuń